poniedziałek, 17 listopada 2014

Prawie wywiad z wampirem

Od zawsze noszę kilka srebrnych bransoletek, czasem łańcuszek lub kolczyki, też srebrne. Lubię bowiem  srebro. Wampiry podobno protiwpołożnie - jest dla nich zabójcze. Teoretycznie srebro powinno w takim wampirze zrobić śmiertelną, dla wampira rzecz jasna, dziurkę. Dotknięty srebrnym czymś wampir powinien zrobić urocze "pufff" i sczeznąć, wykitować, rozwiać się w niebycie, przenieść się do Krainy Wampirzych Wiecznych Łowów bezpowrotnie. Otóż guzik, jak wynika z mojego doświadczenia. Dotknięty mną wampir nie sczezł był, a kwitł bujnie. A ze mnie wysysał, mlaskając lubieżnie zresztą. Włożyłam zatem do kieszeni kilka główek czosnku, w rękę wzięłam osinowy kołek i ... postraszyłam drania. Poszedł sobie tuczyć się na czyjejś innej krwi. A moja zbłękitniała ze strachu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz