wtorek, 28 sierpnia 2012

Przeleć mnie...

Sądziłam, że jestem uodporniona. Myliłam się. Kolejny raz usłyszałam dziś, że powinnam się malować, że w makijażu byłoby mi dobrze. Od kobiety usłyszałam. Ano pewnie byłoby mi dobrze w makijażu, szpilkach i takich tam różnych zwabiaczach. Bo wtedy bym wyglądała, jak prawdziwa kobieta, a nie jakaś popierdółka. Kobieta atrakcyjna to kobieta w zwiewnej sukience, w barwach wojennych i szpilkach przyprawiających męskie serca (serca?) o szybsze bicie. No to ja nie jestem kobieta atrakcyjna, nie i już. Nie przyprawiam męskich serc o szybsze bicie. Nie czuję się dobrze z makijażem na twarzy, lakierem na paznokciach. Nie wabię, nie zachęcam, nie podobam się. Ale to jest mój wybór i tak zostanie. Jeśli jeszcze raz ktoś mi powie, że powinnam coś zmienić w swoim wyglądzie, to pogryzę. Słowo daję, pogryzę.
To pisała wzburzona Kornacka.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Per aspera

Znalezienie przeze mnie czterolistnej koniczynki zadziałało niespodziewanie. Od dwóch dni jestem w nowym miejscu pracy i przeżywam szok. Taki pozytywny. Okazuje się, że można traktować pracownika, jak człowieka, partnera. Podmiotowo, a nie przedmiotowo. Póki co jest dobrze, choć mój kolega (stary Kornacki) powiedział, że jeśli za rok na pytanie "jak tam?" odpowiem tak samo, jak dziś, wtedy dopiero uwierzy. On też tkwi w jednym miejscu kilka lat i ma podobne do moich odczucia - niechcemisia ma potężnego. Może mój przykład go zdopinguje.
Koniczynka zadziałała też w innych sprawach - moja ranka zaczyna się goić! Tym razem chyba na poważnie i ten ostatni mazurski jej wybryk był ostatnim. Tfu, tfu... przez lewe ramię, rzecz jasna.
W związku z powyższym oraz w związku z ucięciem emocjonalnej smyczy, energii mam tyle, że obdzieliłabym pół dzielnicy. Póki co tylko pół. Wczoraj dałam się bez specjalnych oporów wyciągnąć na oglądanie wozów strażackich i nadwiślańską plażę. Po Wiśle kursuje prom, bardzo chciałam zabrać wnuki na piracką przygodę, niestety ich mamusie zabroniły kategorycznie. Stwierdziłam, że zanikł im duch przygody. Nie umiem opisać spojrzenia, jakim mnie obdarzyły po tym tekście. Młodsza córka obarczyła mnie przy okazji odpowiedzialnością za jej tatuaż, stylizowany napis per aspera ad astra. Powtarzałam jej to podobno do znudzenia. Przy okazji zaczęłyśmy wspominać. I wywiązała się taka oto rozmowa:
- A jaką kolędę śpiewałyście podczas wigilii?
- Lulajże Jezuniu, ja śpiewałam, Ewa tylko grała na pianinie.
- No tak, rzeczywiście. fajne czasy...
- Spójrz na nią, ona coś znowu kombinuje... Mamut, coś wymyśliła znowu?
Nie miałam wyjścia, musiałam powiedzieć.
- Zaśpiewacie mi Lulajże Jezuniu na moim pogrzebie...
- Nie ma sprawy, pod warunkiem, że to będzie w wigilię.
- Mam zdążyć na tegoroczną? Czy poczekacie?
Zięciowie tylko przysłuchiwali się naszej wymianie zdań. W końcu młodszy powiedział do starszego:
- A trzeba nam było wcześniej teściową lepiej poznać...
Westchnęli obaj filozoficznie...
Nieustajaco lubię wszystkie swoje dzieci.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Norma

I usiadł Pan na tyłku swoim boskim, by wspomnieniom swoim, równie boskim, jak tyłek, upust dać. I przypomniał Pan, jak ludziom pierwszym rzekł był, na nieszczęście swoje boskie, idźcie i rozmnażajcie się. Ludzie pierwsi tak ochoczo pobiegli, że nie dosłyszeli boskiego "się" i poczęli rozmnażać idee, teorie i inne ludzkie śmieci, zaniedbując prokreację. I oto w przypływie ludzkiej pychy stworzyli normę. Żaden z ludzkich twórców nie wiedział, jaka ta norma być powinna, a mądrzejszego, czyli Pana, nikt pytać nie chciał, dumnie sądząc, że sobie poradzi bez pomocy Pańskiej. I się porobiło. Normowo się porobiło. Nie zabijaj, nie tyj, nie kradnij, nie starzej się, nie cudzołóż, nie zarabiaj mało. Dekalogiem to nazwano. A kolejne normy wyrastały, jak grzyby po deszczu. Odstających od normy etykietkowano i pozbywano się wyrzucając poza nawias społeczeństwa, jak nie przymierzając Jagnę Borynową.
I usiadł Pan i zadumał się w mądrości swej boskiej. I brzytwę Ockhama z boskiej kieszeni wyjął. I zastanwiac się raczył był, co najpierw uciąć i komu.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Mazury



Widok z okien przez ostatnie kilka dni. Ta budka przy płocie to sławojka, nader często przeze mnie odwiedzana pierwszej nocy. Ze strachem, że coś mnie pożre, porwie albo co. Na strachu się skończyło.









Napis na bramie wejściowej do Akademii Nurkowania. Jasiek koniecznie chciał tam wejść, tłumaczyłam, że musi powiedzieć panom "dzień dobry", a przecież nie umie jeszcze. Powiedział! Może niezbyt wyraziście, ale brzmiało podobnie. Pooglądał rozwieszone kombinezony do nurkowania, popłakał, że jest na nie za mały i grzecznie powiedział miłym panom "pa". Nie tłumaczyłam mu dolnego napisu, jako że nie doczytał i się nie domagał. Niech mu tata, czyli mój zięć tłumaczy. Ja się skoncentruję na łatwiejszych tematach.



czwartek, 9 sierpnia 2012

Całujcie...

Apsztyfikanci grubej Berty
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, bycze chłopy,
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły, franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Izraeliccy doktorkowie,
Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę!
Którzy chlipiecie z Naje Fraje
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Wierzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ów belfer szkoły żeńskiej,
Co dużo chciałby, a nie może,
Item profesor Cy... wileński
(Pan wie już za co, profesorze!)
I ty za młodu niedorżnięta
Megiero, co masz taki tupet,
Że szczujesz na mnie swe szczenięta,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item Syjontki palestyńskie,
Haluce, co lejecie tkliwie
Starozakonne łzy kretyńskie,
Że szumią jodły w Tel-Avivie,
I wszechsłowiańscy marzyciele
Zebrani w malowniczą trupę,
Z byle mistycznym kpem na czele,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I ty fortunny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rentę,
O, łapiduchy z Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty, księżuniu, co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
Żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I wy, o których zapomniałem,
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że się bałem,
Albo, że taka was obfitość,
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
Iżem się stał świńtuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!...

/Całujcie mnie wszyscy w dupę J.Tuwim/

Ciekawa jestem komu dzisiaj Tuwim nadstawiłby tyłek do całowania.

Kilka wyjaśnień:
lodzermensch - przybyły do Łodzi w okresie prosperity bezwzględny dorobkiewicz
Naje Fraje - Neue Freie Zeitung
Makabi - żydowska organizacja sportowa w okresie międzywojennym
Owupe - OWP Obóz Wielkiej Polski, prawicowa organizacja w okresie międzywojennym
Haluc - miasto w Izraelu
Ikac - IKC Ilustrowany Kurier Polski, wydawnictwo w okresie międzywojennym

środa, 1 sierpnia 2012

Powstanie

30 lipca 1944 roku, kilkakrotnie w ciągu dnia, radiostacja Kościuszko działająca w okolicach Moskwy nadała następujący komunikat:
„Warszawa drży w posadach od ryku dział. Wojska radzieckie nacierają gwałtownie i zbliżają się do Pragi. Nadchodzą, aby przynieść nam wolność. Niemcy wyparci z Pragi będą usiłowali bronić się w Warszawie. Zechcą zniszczyć wszystko. W Białymstoku burzyli wszystko przez sześć dni. Wymordowali tysiące naszych braci. Uczyńmy, co tylko w naszej mocy, by nie zdołali powtórzyć tego samego w Warszawie. Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej rady narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przysyłajcie wiadomości, pokazujcie drogi. Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność.”
Jednym z pracowników tejże radiostacji był Jakub Berman.
31 lipca Delegat Rządu na Kraj, Jan Stanisław Jankowski, pod naciskiem generała "Bora" Komorowskiego wydał decyzję o rozpoczęciu powstania następnego dnia, czyli 1 sierpnia 1944 r.
Podczas trwającego 63 dni powstanie zginęło około 16 tysięcy powstańców, około 20 tysięcy zostało rannych. Do niewoli trafiło około 15 tysięcy. Straty ludności cywilnej to około 200 tysięcy zabitych.

Nie chcę oceniać powstania warszawskiego w żaden sposób. Wiem jedno - jego bohaterom, zarówno wojskowym, jak i cywilnym, należy się szacunek i pamięć. Natomiast zupełnie nie rozumiem powstaniowej histerii. Gra komputerowa o powstaniu warszawskim, pokazy multimedialne, inscenizacje z udziałem dzieci i dla dzieci. Nie rozumiem i już. Przydałaby się odrobina rozsądku.

Końformista

Są ludzie, którym jest wszystko jedno, jacy są. Najważniejsze, by dobrze o nich mówiono. Ośrodek własnej wartości znajduje się poza nimi, gdzieś w tłumie. Polski kołtun rośnie im na głowie, w sercu mają pustkę, dusza z nudów ziewa. Tylko niech o nich dobrze mówią, niech szanują, niech podziwiają. Konia w salonie, konformistycznego konia niech podziwiają.