wtorek, 23 maja 2017

Zabawa w stylu folk

Z powodu malowania naszych rodzimych pokoi siedzimy w jednym, dużym w rozszerzonym składzie - 6 osób. Jest to niesłychanie zabawne. Zderzenie światopoglądów i poczuć humoru naszej szóstki okazuje się wysoce rozrywkową mieszanką. Każde z nas jest przecież inne. Wydziałowa Gwiazda zajęła strategiczne miejsce - z daleka od nas, tzn. A i mnie, bardzo blisko najmłodszego kolegi T. Pozwala jej to wdzięczyć się konspiracyjnie. W jej pojęciu rzecz jasna, bowiem dla nas sprawa jest czytelna. Reaguje niemal tylko i wyłącznie na pytania i wygłaszane opinie T. Śmieje się tylko z jego dowcipów czy point. Potrząsa wdzięcznie grzywką, perliście się śmieje i uroczo pochyla w jego stronę kibić oraz inne części ciała. Gdy z pytaniem zwraca się do niej ktoś inny, jest tak zapracowana, że nie słyszy.  Przy okazji daje do zrozumienia, jak jest ważna. Wychodząc na 5 minut informuje, że gdyby dzwonił szef, to ona zaraz wraca. Dodaje, że od rana prowadzi z szefem ożywioną korespondencję mailową, zatem podejrzewa, że będzie jej potrzebował - słowo daję, że to cytat! I śmieszno, i straszno. Ale nie mój biznes, niech się T martwi. Może zresztą sprawia mu to przyjemność? Kto wie? Sytuację ratuje fakt, że Gwiazda siedzi w znacznym ode mnie oddaleniu. Nie słyszę zatem wszystkiego i nie widzę wszystkiego. Ogromna to dla mnie ulga. Normalnie Gwiazda siedzi przy biurku tuż obok mojego i siłą rzeczy słyszę i widzę to, czego bym nie chciała. A tak już drugi dzień wracam z pracy bez uczucia zmęczenia. Bosko mi jest. Tym bardziej, że obok mam ulubioną koleżankę pracową A, a z drugiej strony ulubionego kolegę J. Czuję się, jak pączek w maśle no. Tym bardziej, że dyskusje trafiają się kosmiczne. Kolega J zadziwił nas dzisiaj negatywną opinią na temat życia płciowego bazyliszki, która pożera robaczka po skonsumowaniu. Robaczek jest mały, bazyliszka duża. I tak wyciąga do niego swe rachityczne ręce, że ten ulega chuci i zbliża się na odległość ułatwiającą zadzierzganie. A po zadzierzgnięciu zjada wycieńczonego zadzierzgiwaniem robaczka. Miał na myśli modliszkę, jak się okazało. Spointował wymownie, na Gwiazdę patrząc, że kobiety bazyliszki się też zdarzają. Dla mnie już do końca życia modliszka będzie bazyliszką, tak mnie to ubawiło. Koleżanka M rozpoczęła natomiast dyskusję na temat tegorocznego Opola pytaniem: to kto tam będzie w końcu śpiewał? Uświadomiliśmy ją, że festiwal opolski odbędzie się w Kielcach albo Toruniu. Z ust M, osoby nad wyraz opanowanej i spokojnej padło słowo obelżywe. Rozbawiło to nas po kokardki i otrzymała gromkie brawa. Bardzo żałuję, że malowanie prawie skończone. Tym bardziej, że jutro pewnie dołączą do nas kolejne dwie osoby. Dopiero będzie zabawa!

sobota, 20 maja 2017

Bez jaj

I wezwał Pan był babę przed oblicze swoje pańskie i pysk boski inwektyw pełen rozdarł był : ty babo leniwa!  Ty zimna klucho stacjonarna! Kuchto prowincjonalna! Głębi ci brak, żebyś Miłosza rozumiała, to chociaż jaja miej i działaj! Pasjami działaj! Nie ustawaj w wysiłkach, żeby szybciej, dalej, mocniej! Na laurach osiadłaś? Do roboty, babo bezjajeczna, do roboty! Świat zdobywaj, szczyty osiągaj! Jak fryga się kręć, a nie jak woda leniwie z prądem płyniesz. Spojrzała baba na Pana ócz szmaragdami swymi i rzekła była: naganiałam się już, naszarpałam w długim życiu babskim. Teraz to ma mi być ciepło, bezpiecznie i ufnie. Bez poganiania, bez niepokoju, bez szarpania. Bez udawania, prawdziwie ma być. A właśnie, że będę stacjonarna! Bo tak! I podkasawszy spódnicę babską oddaliła się była niespiesznie chichocząc pod nosem szatańsko.
.

wtorek, 16 maja 2017

Zieje mi bielą

Zarówno ja, jak i Kornacka, wzięłyśmy sobie do serca aktualne nastroje polityczne i społeczne. A że siedzę w domu przymusowo z powodu wirusa sprzedanego przez moją pracową gwiazdę - kombinuję. I wykombinowałam, że skoro wszyscy zieją nienawiścią, to ja też sobie pozieję. W związku z tym posadziłam na balkonie wyłącznie białe kwiaty. Wiem, że najbardziej zieją białe róże, ale nie mam szans na rozkwit różanej nienawiści na północnym balkonie. Kwitnie mi zatem białą nienawiścią surfinia, begonie, goździki, śnieguliczka, biała szałwia i biała werbena oraz margerytkowate coś, czego nazwy nie pamiętam. I jeszcze jakieś zwisające pnącza o dziwnej nazwie, też nie pamiętam co to. 
Z zeszłych lat mam jakąś bylinę, która kwitnie na fioletowo i nie chce dać się przekonać do zbielenia oraz miętę. Mięta mi potrzebna do mojito, które będę sączyć ziejąc czym popadnie na tym ubielonym balkonie. Leon proponował, żeby jeszcze balustradę na biało pomalować, ale to byłoby chyba już zbyt ostentacyjne. Pozieję kwieciem li tylko i jedynie, a co mi tam.

piątek, 12 maja 2017

Uśmiech mózgu

..."Dzięki wielu badaniom i obliczeniom, wykazano, że jeśli porównując się z innymi człowiek dochodzi do wniosku, że nie wiedzie mu się źle; jeśli nie ma kłopotów ani finansowych, ani zdrowotnych; jeśli ma przyjaciół, zgodną rodzinę, pracę, którą kocha; jeśli jest wierzący i praktykujący; jeśli czuje się potrzebny; jeśli od czasu do czasu zażywa trochę ruchu; jeśli na dodatek mieszka w kraju rządzonym przez nie najgorszych ludzi, gdzie ktoś się nim zajmie, gdy wpadnie w kłopoty - no więc na podstawie badań i obliczeń wykazano, że to wszystko piekielnie zwiększa szanse na osiągnięcie szczęścia"... /Podróże Hektora F.Lelord/
Tytułowy Hektor udał się w podróż po świecie w poszukiwaniu szczęścia, a właściwie po to, żeby dowiedzieć się, co sprawia, że człowiek jest szczęśliwy.  Powyższy cytat to swego rodzaju podsumowanie. Zanim powstało Hektor notował swoje spostrzeżenia. Niektóre z nich wydały mi się ważniejsze od innych:

5. Niekiedy szczęściem jest nie wiedzieć.
Wolę wiedzieć, niż żyć w złudnym przekonaniu. Uczciwsze to jest.

8. Szczęście to przebywanie z ludźmi, których się kocha.
 Nie ma co kombinować, tak jest i już.

10. Szczęśliwy jest ten, kto ma zajęcie, które lubi.
Ostatnio odkryłam, że zadowolenie daje mi robienie czapek!
 
13. Szczęśliwy jest ten, kto czuje się potrzebny.
Różnie ludzie mają. Jedni chcą być podziwiani - z jakiegokolwiek powodu: urody, wiedzy, władzy, wieku, pozycji. Inni cieszą się mogąc być potrzebnymi. Potrzebnymi do tego, żeby potrzebujący czuł się lepiej. Co ma związek z tym poniżej.
 
14. Szczęśliwy jest ten, kogo kochają takiego, jaki jest.
 Inaczej to nie działa. Nie kocha mnie ktoś, kto chce mnie zmienić. Jak się zmienię, to już nie będę ja przecież. No to kogo ten ktoś kocha?

15. Szczęście to czuć, że żyje się pełnią życia.
Indywidualne sprawa. Co to jest bowiem pełnia życia? Całkiem co innego dla osoby mającej jakieś ograniczenia zdrowotne, czy finansowe.
 
17. Szczęściem jest troska o szczęście tych, których się kocha.
Bezdyskusyjnie sprawia mi przyjemność, a więc czyni mnie szczęśliwą szczęście moich bliskich.
 
20. Szczęście to sposób patrzenia na świat.
To chyba najważniejsze. Takie patrzenie na szklankę w połowie pełną lub w połowie pustą. 

A mnie się wszystko uśmiecha, kiedy jestem szczęśliwa. Głównie mózg mi się śmieje. Siedzi na krzesełku, macha nóżkami i śmieje się do wypęku zajadając czerwonego lizaka.
 



czwartek, 11 maja 2017

Zimne natury łono

I wezwała baba Pana przed oblicze swoje babskie i rzekła mu była z wyrzutem: czyś Ty się Panie z rozwielitką na rozumy zamienił? Połowa maja, a Ty śniegiem sypiesz? Mało Ci było, że kwiecień spaprałeś, to jeszcze i maj chcesz całkiem ludziom obrzydzić? Weź się Panie ogarnij, bo za siebie nie ręczę! Piznę Ci Panie, jak słowo daję, piznę między oczy boskie! Na takim zimnym łonie natury, to nawet pingwiny się rozmnażać nie chcą, o bocianach nie wspominając. A brak bocianów w kraju naszym piwem płynącym spowodować może grzech zaniechania wśród tubylców. I jak Ty wtedy będziesz wyglądał? No jak? Jak przeciwnik reform będziesz wyglądał! Ogarnij się Panie, ja Ci dobrze radzę, bo Ci ogród Pański tak przefasonują, że nie poznasz dzieła własnego, coś nad nim latami pracował.

piątek, 5 maja 2017

Kaszmir australijski

Siedzieliśmy sobie pod koniec dnia w pracy już w prawie weekendowym nastroju. Jedna z koleżanek opowiadała o otrzymaniu od kogoś w prezencie wyjątkowo pięknego szala z kaszmiru. Kolega pracowy nieopacznie spytał, z czego się robi kaszmir. Okazja mi nabrzmiała, jak wrzód na tyłku. Kornacka wyrwała się z zamknięcia z radością i się zaczęło. Wytłumaczyłam koledze, że istnieją dwa rodzaje królików: króliki angorskie i króliki kaszmirskie. Te pierwsze są puszyste, puchate i delikatne, jak angora z nich produkowana. Króliki kaszmirskie natomiast są bardziej pękate, zwarte w sobie i sierść mają krótszą. Ze względu na ową pękatość jednakże są znacznie masywniejsze, niż angorskie. Taka też jest wełna zwana kaszmirem. Grubsza, mniej puszysta, ale mięciutka w dotyku. Widziałam, że obie obecne koleżanki wstrzymały oddech. Kolega słuchał. Rozwinęłam się. Dodałam, że króliki kaszmirskie rozmnażają się znacznie obficiej, niż inne króliki, bo więcej ich sierści potrzeba na jeden motek wełny. Że z hodowli królików kaszmirskich słynie australijska prowincja  Queensland, ze względu na dogodne warunki geograficzne. Dopiero, kiedy stwierdziłam, że karmi się je tylko po zachodzie słońca, żeby ich sierść nie nabrała niechcianego połysku, kolega zaczął mi się przyglądać z powątpiewaniem. Wtedy koleżankom puściło i zaczęły się śmiać. A ja się ugotowałam. Nie byłam w stanie dalej zachować powagi. Usłyszałam od mojego pracowego kolegi: ty bardzo zła kobieta jesteś!

środa, 3 maja 2017

Modyfikacja

Była raczej chłodną osobą. Nie okazywała uczuć. Trzymała je zamknięte w swoim umyśle. To nie tak, że nie chciała ich komuś dać. Miłość była jej zawsze bardzo bliska. Obawiała się jedynie, że uczucia porwą jej wszystkie rozsądne myśli tak jak rwąca rzeka porywa wszystko co spotka na swojej drodze. Albo że rozpłynie się jak lody waniliowe rozpływają się w letnie, słoneczne południe. A jego obecność tak na nią działała. Rozumiesz, ciężko się zamarza gdy dookoła tyle ciepła.
- Moja dusza pachnie Tobą

Powyższy tekst znalazłam na facebooku. Po lekkiej modyfikacji wypisz-wymaluj cała ja.

Z wiekiem coraz bardziej jestem przekonana o ogromnym wpływie innych ludzi. Potrafią przedziurawić samotność. Powstałe dziury bywają różne. Są wesolutkie, okrąglutkie dziurki, przez które prześwituje ciepłe światełko. Przez inne, te o poszarpanych brzegach, widać jakąś czarną bezdenność. Jeszcze inne mają brzegi precyzyjnie gładkie. Są wąskie i ostre, jak narzędzie, które je zrobiło. Przez te wiele nie widać. I one najgorzej się zasklepiają. Ale ceruję je zawzięcie - wszystkie, które moją ludzką samotność czynią szatą Dejaniry. Zostawiam sobie krąglutkie przebłyski ciepełka i radości. Świadomie gmeram w nich paluchem prowokując do powiększenia.

A to pisałam 8 lat temu. Potem przestałam w czymkolwiek gmerać. Szacie Dejaniry dorobiłam golf i skarpetki. Okokoniłam się, oflagowałam i pyszczyłam zawzięcie, że nic nie jest mi do szczęścia potrzebne. I nie było.
A teraz? Teraz to mi jest zwyczajnie dobrze. I już.

poniedziałek, 1 maja 2017

Masz babo

I wezwał Pan był babę przed oblicze swoje boskie i wręczywszy jej zgrabnie zapakowaną paczuszkę rzekł z uśmiechem panom właściwym: masz, babo, placek.