wtorek, 31 maja 2011

Probabistycznie

I wezwał Pan babę przed oblicze swoje boskie i rzekł jej był; będziesz ty babo pożądać nieustannie chłopa w całej swojej okazałości. Będziesz pożądać dłoni jego silnych, a delikatnych. Mowy szorstkiej, a czułej. I takich tam... różnych, pożądać będziesz. I poszła baba i pożądała była chłopa. Domeczek wysprzątała, pościel zmieniła, obiad ugotowała i pożądała cała swą osobą babską. Po nocach spać nie mogła, tak ją to pożądanie żarło. A chłopa ani widu, ani słychu. I podszepnął Pan babie sposób na chłopa niezawodny, jako że mądrość Pana niezmierzona jest. I wystawiła baba na wierzch, co najlepszego miała: biustem zafalowała obfitym, łydką zgrabną błysnęła spod spódnicy. I takie tam... różne, wystawiała. I przyszedł chłop zwabiony babskimi dobrami i wykorzystał. Obiad zjadł, na biust popatrzył, w pościeli zaległ i takie tam.... różne, powyprawiał. Po czym zasnął snem znużonym, bo napracował się był niebożę. I śniły mu się baby. Promiskuistycznie śnił. A baba w pożądaniu swym nienasycona budzić chłopa zaczęła i domagać się. I strzelił chłop babę w ucho, żeby snów pięknych mu nie przerywała, aż wizg do uszu Pańskich doszedł był. I zaśmiał się Pan cichutko śmiechem swym boskim i poszedł inne baby oglądać. A babie film kazał obejrzeć.

poniedziałek, 30 maja 2011

Niedźwiedź zjadł żyrafę

Czytałam dwa artykuły w GW, których autorem jest Peadar de Burca. Oba dotyczące stosunków męsko-damskich. Pan autor twierdzi, że szybciej kobietę w wieku po 40-ce zaatakuje niedźwiedź, niż znajdzie partnera. W drugim artykule pada natomiast stwierdzenie, że kobieta po 30-ce szybciej zostanie zaatakowana przez jednonogą żyrafę, niż... itd. Problem dotyczy Polski i znajomości wirtualnych. Swoje zdanie też mam, a co. Pal sześć żyrafę i niedźwiedzie, niech się rozmnażają ku chwale. Otóż moim zdaniem kobieta szybciej zostanie pożarta przez mityczne harpie, niż spotka ciekawego mężczyznę. Żyrafę i niedźwiedzia to się da czasem w zoo zobaczyć. A harpie ktoś widział? To, że panowie sieciowi nastawieni są głównie na szybki seks - widać gołym okiem. Ale panie lepsze wcale nie są. Prezentują swe wdzięki cielesne w awatarach, na zdjęciach i gdzie się da. Po co? Ano pokazują, co mają najlepszego... chyba. A właściwie, co wynika też z wyżej wspomnianych artykułów, jaki popyt, taka podaż. Panowie są zainteresowani seksem (prawie zawsze tylko seksem!), panie więc wyciągają na wierzch swe atrybuty. Właściwie to nie wiem, co myśleć. Zaczynam podejrzewać, że mają rację. Ja atrybutów w rozmiarach pożądanych nie posiadam, więc wyciągać nie mam po co. Pan mężczyzna, który mnie mógłby zauroczyć powinien być świadom swoich potrzeb intelektualnych, emocjonalnych, seksualnych i kulinarnych. I głośno je wykrzykiwać. Ano, wyszła mi pointa... Toteż panowie krzyczą o swoich potrzebach właśnie, znaczy świadomi są. Tych seksualnych. Inne pomijają z wdziękiem niedźwiedzia. A żyrafy wyciągają szyje, by te "inne" dostrzec.
A poza tym, chora jestem (na gardło co prawda), toteż głupoty lęgną mi się w głowie, ot co. Ciekawa zależność między gardłem, a głową. Czas do lekarza ponownie pójść. A nuż okaże się niedźwiedziem?

niedziela, 29 maja 2011

Geny

Spędziłam miłe popołudnie z częścią moich dzieci, czyli młodszą córką, jej mężem i Majeczką. Majeczkę uczyłam pokazywać "a psik", a córka wspominała moje matkowanie. Odpowiadałam podobno na każde jej pytanie, tak to zapamiętała. Zięciunio się tylko przysłuchiwał nie komentując. Pytania obie córki zadawały mi różne, a ja, pamiętając, że nie zawsze odpowiadano na moje, starałam się sprostać zadaniu. Z czasem zaczęłam sobie urozmaicać odpowiedzi. Córka wspomniała, że jej znajomi byli zaskoczeni naszymi rozmowami. Niektórzy są do dziś. Pamiętam, że jadąc gdzieś z córkami starałam się je zagadywać, żeby nie czuły zmęczenia podróżą. Stąd najciekawsze nasze rozmowy odbywały się właśnie podczas podróży autobusem, pociągiem, samochodem. Innego rodzaju rozmowy odbywały się, gdy córki chorowały. Wtedy zagadywałam i zaśmiewałam ból, chorobę. Pamiętam, jak masowałam bolące główki i brzuszki opowiadając przy tym straszne bzdury. Teraz moje córki postępują podobnie ze swoimi dziećmi. Geny? O właśnie... Obie moje córki siadały w dzieciństwie tak, jak ja: na pupie, z łydkami prawie pod kątem prostym do ud. Tak też siadają ich dzieci. Ja bywałam poszturchiwana laską przez babcię Rozalię. Nie chciała, żebym miała krzywe nogi. Ja nie poszturchuję. Wiem, że tak się bardzo wygodnie siedzi i już.
Lubię patrzeć na to nowe pokolenie. Przyglądałam się dzisiaj córce myśląc, że ona kiedyś była tak mała, jak Majeczka. I że chciałabym zobaczyć Majeczkę jako dorosłą osobę. Wypowiedziałam tę myśl głośno i usłyszałam moją córkę mówiącą: dbaj o siebie i jedz brokuły. W piątek lekarz kazał mi jeść zupę z kapusty i pietruszki, bo ich nazwy mają w sobie literę "u". Dorzucę brokUły, a co tam.

sobota, 28 maja 2011

W poszukiwaniu zabytku

Dzisiaj przed południem udałam się z sąsiadem po zakupy. Zwykłe, cotygodniowe plus zakup karty graficznej do komputera. Rozmawialiśmy po drodze, jak zawsze. Tym razem o stosunkach damsko-męskich, jako że jestem świeżo pod wrażeniem artykułu w gazecie, którego pointa brzmi mniej więcej tak: szybciej kobietę samotną po 40 zje niedźwiedź, niż znajdzie partnera. Sąsiad ma podobne zdanie, mało zresztą pochlebne dla kobiet w tym wieku. Podobno są tak bardzo spragnione faceta, ba... zdesperowane wręcz, że zrobią prawie wszystko, byle był. A po co im facet? Ano przede wszystkim do pokazania wszem i wobec, że faceta posiadają. Zakupy zrobi razem, gwóźdź przybije, gdzie trzeba i "przeleci" raz na czas jakiś. Nieśmiało zaprotestowałam, że potrzeby panów w tym wieku jakby mniejsze, nie wspominając o możliwościach. Odpowiedź sąsiada mnie zaskoczyła. Jedna z pań szczerze odpowiedziała, że ma w nosie możliwości, albowiem pan palce posiada. Po chwili stwierdziłam, że nie rozumiem. Jeśli chodzi o palce, to przecież i pani je posiada w takiej samej ilości i może używać, jeśli ma potrzebę, nie czekając na faceta. Sąsiad wyjaśnił, że to mają być cudze palce, męskie no. Nie wytrzymałam już, zaczęłam kombinować. Skoro wszystko jedno czyje palce, to taka pani może wszak amebę nabyć. Ta ma nibynóżki, co może ujść w sprzyjających warunkach za nibypaluszki, skoro jest jej obojętna osoba. Taka ameba przystawiona umiejętnie w stosowne miejsce cuda może zdziałać pewnie. Nie ma się zatem co martwić wiekiem. Nie szukać na ulicach niedźwiedzia, za amebą się rozejrzeć i po kłopocie. O tempora!
Karty graficznej nie kupiłam. pan w sklepie poinformował, że zabytków nie sprzedaje. Dobrze, że nie powiedział, że zabytkom zabytków nie sprzedaje.

piątek, 27 maja 2011

Ostatnie serce

Coraz trudniej mi pisać do Ciebie
coraz trudniej do Ciebie mi być
coraz trudniej przerobić na "siedem"
numer nieba pod którym przyszło nam żyć

Kiedy chciałem byś przerwała tę zabawę
I byś wreszcie poszła za mną
Jakiś kułak intelektu
powiedział że wyrywam Cię z kontekstu
i że dura lex i sed lex
albo jakoś tak podobnie się wyraził
języki obce są mi obce
i nie wiem co te słowa znaczą
ale jestem prawie pewien
że i mnie, i Ciebie tym obraził

Coraz trudniej nam pisać do Ciebie...

Tyś już przecież ani wielka, ani piękna
już niemłoda, chyba niezbyt mądra jeszcze
i ja mam niewiele więcej
mam w zanadrzu już ostatnie moje serce
i z kim ja się mam pogodzić
z Tobą, czy z tym rzeczy stanem
jeśli z Tobą - Ty nas pogódź
bo ja mogę żyć bez Ciebie
jak nic złego się nie stało
tak nic złego się nie stanie

Coraz trudniej nam pisać do Ciebie...

A wolność to nie jest port, nie adres i nie przystań
wolność, to ona po to może być, żeby z niej czasem
nie skorzystać...

Piękna piosenka Andrzeja Poniedzielskiego z muzyką Elżbiety Adamiak.
A ja nie mam już ani jednego serca w zanadrzu. Się wzięło i wysercowało. Wyrwało się z kontekstu. No.

A tu kolejna: Miłość w wieku delete. Nic dodać, nic ująć.

środa, 25 maja 2011

Cookie blues



A tu oryginał - Stevie Ray Vaughan i Lonnie Mack "Oreo cookie blues.




Chocolate on my fingers, icing on my lips
Sugar diabetes and blubber on my hips
I keep the night light burning in the kitchen baby
So I can go downstairs and cruise
I got them oreo creme sandwich
Chocolate covered creme filled cookie blues
I hide'em in a cabinet, I keep'em in a jar
For emergency's you know I keep'em in the
Glove compartment of my car
And I can't live without'em
They git' me higher than I can get on booze
I got them oreo creme sandwich
Chocolate covered creme filled cookie blues

Doctor says I'm crazy
You better give'em up and quick
Or you'll be pushing up daisies because
Boy you definitely sick
I couldn't quit if I wanted to
Yeah I don't wanna lose
It's them oreo creme sandwich
Chocolate cover creme filled cookie
Built by nabisco, ain't no rookie
Next best thang to nookie blues

Ciasteczka Oreo kiedyś bardzo lubiłam. Lubienie ciasteczek minęło, blues lubię nieprzerwanie od lat. I już nic tego nie zmieni. Kiedyś zbuduję sobie tratwę i popłynę rzeką w dół.

wtorek, 24 maja 2011

Sąsiad - bohater

Za ścianą słychać było podniesiony męski głos i w odpowiedzi płaczliwe skamlanie kobiety. Trwało to jakiś czas i narastało. Wypił tylko dwa piwa, więc wezbrała w nim szlachetna natura obrońcy uciśnionych. Poszedł. Po niedługiej chwili wrócił i powiedział żonie, że zagroził sąsiadowi policją. Za ścianą ucichło. Mógł znów spokojnie usiąść przed telewizorem z kolejnym piwem w ręku. Nie pamięta, po którym piwie nie spodobał mu się sposób, w jaki żona usiadła w fotelu. A może zirytował go szelest przewracanych kartek książki? Wstał i otwartą dłonią uderzył żonę w twarz. Nie chciał, żeby ją zabolało. Wystarczyło mu, że poczuła się upokorzona. A płakać przecież z tak błahego powodu nie będzie, już się tego nauczyła. JEGO kobieta zna swoje miejsce i nie skamle płaczliwie. Nikt z sąsiadów nie musi interweniować.

niedziela, 22 maja 2011

`Uzda-tnianie czyli socjalizacja


Uzda zrzędy została wymyślona przez prezbiterian szkockich w XVII w. Kneblowano nią zbyt gadatliwe panie. Kara obejmowała nie tylko knebelek w ust korale, oprowadzano taką zakneblowaną niewiastę po okolicy, aby odstraszającym przykładem świeciła. Ciekawe, kto decydował, czy pani gadatliwa, czy też wydaje z siebie dźwięki w ilości akceptowalnej? Panowie, jak mniemam. Kościół katolicki takie niepokorne palił zwyczajnie na stosie, jako czarownice. a w Szkocji humanitarnie - tylko kneblowano. Nie znalazłam nigdzie informacji, by karę tę stosowano wobec mężczyzn. A przecież bywają zrzędliwi, opryskliwi, marudzący. To co? Założymy knebelek?


/zdjęcie znalezione w sieci, nie pamiętam miejsca/





Karą za kłamstwo w tradycji Indian peruwiańskich było ścięcie głowy, zaszycie ust i wystawienie na widok publiczny. Też miało odstraszać potencjalnych kłamców. I też jakieś szacowne gremium decydowało o karze.

/znalezione na kafary.pl/


Kara - bodźce mające wywołać ból lub inne nieprzyjemności mające na celu zmianę zachowań jednostki na pożądane. Skupię się na "innych nieprzyjemnościach".
Jak są zachowania niepożądane dziś karane (pomijam czyny podlegające Kodeksowi Karnemu) i czym? Publisią. To publisia decyduje, co wartościowe, a co nie. Oczywiście, jeśli ktoś podatny i na publisi mu zależy. Kołtuństwo, małostkowość i pospolitość skrzeczy wokół, bo publisia to lubi. Pręgierzem jest opinia. I nikogo nie trzeba nigdzie oprowadzać. Ludzie sobie sami nakładają uzdy. Ba, lubią je, bo wygodne. Wszystko, każde swoje zachowanie, można skwitować jednym: bo tak wypada lub tak nie wypada - zależnie od sytuacji. Co wypada lub nie i komu? Ech.


sobota, 21 maja 2011

Wnętrz wdzięk

Pan chce przede mną odkryć wnętrze,
lecz ja za skutek nie zaręczę.
Nie ceniąc zewnątrz mężczyzn wręcz,
mam słabość do ich pięknych wnętrz.
Gdy nagle zajrzę w takie wnętrze
przez witraż oczu, jak przez tęczę,
może mi zachwyt ścisnąć krtań,
co już udławił wiele pań.
Dlatego sprzeciw w sobie piętrzę,
by poznać pana razem z wnętrzem,
ten instynktowny czując lęk,
że mnie zniewoli jego wdzięk.
Porwana czarem twego wnętrza,
skąd wezmę siły, by iść wtenczas,
gdy mi do zrozumienia dasz,
że się wizyty skończył czas?
Pan tak bezpieczny jest zewnętrznie,
że można pana musnąć ręcznie
i nie wyniknie z tego prąd,
co by przeniknął dotąd stąd...
Lecz przed nieznanym pana wnętrzem
ja drżę i cofam się wewnętrznie.
Więc wolę w porę cało zbiec,
niż u stóp duszy twojej lec.

Fragment Divertimento Jeremiego Przybory.
Kontekst: Starszy Pan trzymając wolno stojące drzwi mówi do Nieznajomej: Przepraszam, że nie witam się, ale muszę trzymać drzwi. Pani zapewne pragnie zaznajomić się z moim wnętrzem?
Piosenka powyżej jest odpowiedzią Nieznajomej na ten właśnie tekst Starszego Pana. Genialne w swojej prostocie i jakże życiowe. A ja, całkiem protiwpołożnie, niż Nieznajoma, legnę swą duszą z pasją u stóp duszy mężczyzny, który mnie zauroczy swoim wnętrzem! Słowo daję, że legnę! Nawet kapelutek zdejmę! Biorąc pod uwagę, że owych wnętrz do legnięcia na palcach drwala można policzyć... postoję sobie raczej długo )). Czasem rzecz jasna trafi się jakieś wnętrze, co to się kobiecie wydaje, że ciekawe. Z czasem okazuje się, że wnętrze wynajęte na godziny, mebelki pożyczone, dywanik wyliniały mocno i ani trochę kobierca nie przypomina, a pan spieszy się panią przyjmując, bo już czekają następne do odwiedzin chętne. Takie tam... wnętrza do chwilowego wynajęcia. Brzydkie i stęchłą kołtunerią pachnące. No.

piątek, 20 maja 2011

Głos w próżni gęby...

Kilka cytatów z dzieła Józefa Jasińskiego (Filozofii, Chirurgii i Medycyny Doktora, Towarzystw medycznego wileńskiego i Dobroczynności Nowogródzkiego Członka) - Antropologia o własnościach człowieka fizycznych i moralnych z 1818 r.

"Mowa iest głos w próżni gęby, paszczęki, nosa, ust i warg różnie odmieniony. Każda mowa zależy na wymawianiu liter, te dzielą się na samogłoski i spółgłoski.
Samogłoski są litery, które samym tylko głosem bez poruszania ięzyka w strony przez usta wymawia się.
Spółgłoski zaś staią się przez przykładanie ięzyka w którąkolwiek stronę ust, warg, lub zębów.
(...)
Spiewanie iest gatunkiem mowy, który to głos przez różne stopnie grubości i cienkości śpiewania od drżącey i zawieszoney krtani powstanie.
Użycie mowy samemu tylko iednemu zpomiędzy wszystkich zwierząt człowiekowi dana iest mowa, ażeby człowiek człowiekowi swoie wyobrażenia, czucia, myśli, zdania mógł udzielać nauką, radą, przyjaźnią i miłością".

Ładnie określone - człowiek człowiekowi przyjaźnią i miłością. Wątpliwości mam co do tej mowy przyjaźni i miłości, kiedy czytam wiadomości, kiedy słucham rozmów na ulicy. Generalizuję rzecz jasna, ale ogólna tendencja jest spadkowa. Któż dziś wiedzie rozmowę lekką, łatwą i przyjemną dla samej tylko przyjemności? Dinozaury jakieś tylko. A szkoda.

środa, 18 maja 2011

Siła słów

Niemoc Pańska

Stanął i roztoczył Pan aurę boskiej niemocy wokół siebie, albowiem pojęcia boskiego nie miał, kogo wezwać. Użaliła się baba nad Panem niemocnym i przyszła do niego była niewzywana. Dłonią babską skinęła na Pana, znak mu dając, by za nią poszedł. I poszedł Pan był na skinienie babskie i wzrok swój boski skierował w stronę przez babę wskazaną. A w stronie owej chłop stał i wdzięki wyrywały się z niego w celu prezentacji. Uśmiechnął się Pan i głosem swym boskim, sprzeciwu nieznoszącym, nakazał chłopu pokazać się z najlepszej strony. I pokazał był chłop najlepszą swoją stronę tyłek swój wypiąwszy, jako że zgrabny miał, jak wieść niosła. Wypinał ową najlepszą stronę swoją, póki nie ryknął ze zdziwionego bólu, jak ranny łoś. Zajęty był po kokardy wypinaniem, stroszeniem, nadstawianiem do podziwu, nie zauważył więc, kiedy kopa w ów wypięty tyłek od baby otrzymał, aż zadzwoniło dźwięcznie w przestrzeni. Urażony po kolana chłop odszedł był wraz ze swym tyłkiem w stronę pól porośniętych zielem rozmaitem masując wytrwale obolałą najlepszą stronę szukając zrozumienia i pocieszenia. Spotkawszy po drodze babę współczującą użalił się był na zły los, który zgrabnym tyłkom kopniaki rozdaje i na babę, co kopnęła miast podziwiać. I przygarnęła baba współczująca chłopa do łona swego kurcgalopkiem, tkliwie przygarnęła, a z zapałem. I zdziwił się Pan głupotą współczującą babską, albowiem chłopskiej dziwić się nie musiał - wszak sam chłopem jest.

poniedziałek, 16 maja 2011

Jutro



Do kogo należy jutro?

niedziela, 15 maja 2011

Kill'im!



Kostromo, Kostromo,
Ty za co kochasz Kupałę?
A ja za to kocham Kupałę,
Bo ma główeczkę kędzierzawą!
Kostroma kocha kupałę,
Bo ma główeczkę kędzierzawą,
Bo ma główeczkę kędzierzawą,
A bródeczkę kudłatą
Bo ma główeczkę kędzierzawą,
A bródeczkę kudłatą
Kędziory wiją się do wieńca,
Kocham młodzienca Kupałę!
Kędziory wiją się do wieńca,
Kocham młodzieńca Kupałę!
Już, Kupałka,
Po góreczce maszeruje!
Już, Kupałka,
Po góreczce maszeruje!
Ech, but, tak o but,
Cały czas obija!
Kostromo, Kostromo
Ty za co kochasz Kupałę?
A ja za to kocham Kupałę,
Bo ma główeczkę kędzierzawą,
Bo ma główeczkę kędzierzawą,
A bródeczkę kudłatą!
Kędziory wiją się do wieńca,,
Kocham młodzieńca Kupałę!

Arkona to rosyjski folk-pagan metal band ). Istnieją od 2002 r. Kiedyś nazywali się Hiperboreja. Jakby się nie nazywali, mnie się podoba. A dziewczyna też mi się podoba. Zdolna bestia. I ładna, i zdolna bestia ).

Ballada

Ballada o pustych ramach /J.Kofta/

Nie każdy może być malarzem
Jak być artystą, to już wielkim
Stąd nieszczęśliwi pacykarze
Patrzą na świat przez dno butelki
Ja w długim życiu paru znam
Dlatego młody przyjacielu
Dobrze mieć zbiorek pustych ram

Dzisiaj już trudno mieć kolekcję
Bo na to są muzea wielkie
A nawet dobre reprodukcje
Są niczym innym jak papierkiem
Przez całe swoje życie chciałem
Mieć którąś z Rubensowskich dam
Co jesień moją by ogrzała
Dlatego nie zbierałem ram...
... Żałuję

Bo dobra rama, proszę pana
A dobra rama, rzadka gratka
Jest tym, czym harem dla sułtana
A dla poety czysta kartka
Zamyka ci kawałek świata
A resztę imaginuj sam
Więc radzę, jeszcze tego lata
Niech pan poszuka pustych ram

Obrysowany fragment ściany
Sczerniały ramy starym złotem
To obraz ciągle malowany
Twą wyobraźnią i twym okiem
Gdy nie chcesz mieszkać jak w hotelu
Ani się szarpać ponad stan
To prędko, młody przyjacielu
Załóż kolekcję pustych ram

poniedziałek, 9 maja 2011

Dziadziuś?



Ten pan (Steven Hall ma podobno 53 lata i został określony jako dziadziuś ). Smarkacz, ot co. Ale z takim poczuciem humoru to on jest mój, bez względu na wiek ). Ma ten luz w nadgarstkach, oj ma )).

niedziela, 8 maja 2011

Spinoza



Po raz kolejny zauroczył mnie Przybora. Fragment, kiedy śpiewa po francusku (2:28). Ach, cóż to był za mężczyzna! Iskierki, ba... całe ogniska w oczach i ten uśmiech. Dziś prawdziwych Przyborów już nie ma...

sobota, 7 maja 2011

Cud

Brunatny pancerz pękał z suchym trzaskiem, powoli odsłaniając wnętrze kokonu. Drobne początkowo rysy stawały się otwartymi ranami, przez które zaczęły prześwitywać zadziwiające barwy. Wewnątrz kryło się coś nieznanego, niepokojącego. Pulsowało kolorami, mieniło tęczą wilgotną po deszczu. Z trudem przebijało się przez odrażającą skorupę. Kiedy wreszcie resztki skorupy odpadły, pojawiło się coś, co ociekało łzami wysiłku. Lepkimi, jak brzozowy sok. Nieśmiało wysuwało odnóża ku słońcu. Prostowało je i zginało, szacując swoje szanse w świetle dnia. Wreszcie pokazały się skrzydła, wilgotne i posklejane. Zmięte, jak szmatka do kurzu. Z wysiłkiem godnym Atlasa czy Kariatydy skrzydła zaczęły się prostować, coraz bardziej dążąc ku słońcu, ku wolności. Z kamienia, na którym pozostały resztki brunatnej skorupy odleciała połyskująca złotem słońca ważka.

piątek, 6 maja 2011

Rock me baby



Nie mogłam sobie odmówić ). Rock me baby ). Moje baby ).

Zjawisko



Oczywiście nie rozumiem tego zjawiska, ale jest zjawiskowe. Oglądam i oglądam. I nie mam dość.

A propos zjawisk... Przedwczoraj jadąc do pracy wstąpiłam do pewnej "paputnej" kawiarni. W przezroczystym pojemniku zobaczyłam mgłę. Jakieś niewidoczne śmigła, czy ręce poruszały nią w różne strony. A mgła kłębiła się, falowała. Rosła i zanikała miejscami. Wyglądało to, jak ruch chmur na niebie w przyspieszonym tempie. Miałam wrażenie, że za chwilę wypłynie z pojemnika i ogarnie okolicę swoimi wilgotnymi rzęskami. A we mgle pojawią się longoliery i pochłoną wszystko wokół.
A potem pani w kawiarni powiedziała mi, że to maszyna do robienia sorbetu. I czar prysł. I tak był mglisty.

czwartek, 5 maja 2011

Baba marnotrawna

I przypełzła baba marnotrawna przed oblicze Pańskie, aby pokajać się przed boskim majestatem i przebaczenie boskie uzyskać. Źle się bowiem prowadziła, oj źle. Nie słuchała nakazów Pańskich, ba... wyśmiewała je wręcz. I dokuczała, ile tylko w swym babskim rozumku wykombinować mogła. A to skrzydełko aniołkowi z Pańskiej stajni urwała, a to na drodze Pana szkła tłuczonego z wypitych butelek wyskoków rozsypała garść. Bywało, że i za kraj boskiej szaty uwalaną błotem dłonią pociągnęła w nieopanowanej złośliwości babskiej, aby Pan na wołoducha i brudasa wyszedł. Teraz przypełzła przed oblicze Pańskie skruszona, jak wielkanocny zajączek. Potulna, jak równie wielkanocny baranek. I o przebaczenie Pańskie nie śmiąc prosić, do dłoni boskich jeno przypadła i szlochem się zaniósłszy zaskomlała: Panie mój... I rozjaśniło się oblicze Pańskie i przygarnął Pan babę marnotrawną do swego łona boskiego, wszystkim wokół za przykład ją dając. A baby porządne, siermiężne i zgodnie z przykazaniami Pańskimi żyjące, stały z boku, małymi i niepotrzebnymi się bowiem poczuły były, jako że Pan całą swoją uwagę boską babie marnotrawnej odtąd poświęcał i wszystkim wokół o jej cudownej przemianie opowiadał z dumą i zadowoleniem na boskim obliczu. A do diabła z takim życiem! - rzekły baby zwyczajne i łajdaczyć się poszły na potęgę, aby móc dostąpić uwagi Pańskiej, po wyłajdaczeniu się po kokardy.

Pościelowo

Wczorajszy dzień rzucił mną, jak szmacianą lalką - już jadąc z pracy do domu marzyłam, by pójść spać. Zjadłam jakieś "byleco" i z przyjemnością zanurkowałam w chłodną pościel. Nie słyszałam telefonów, ulicznego zgiełku za oknem, kompletny odjazd w sen. Śniłam o spaniu w satynowej pościeli latem. O tym, że jej dotyk przyjemnie koi rozgrzaną słońcem skórę. I o tym, że zimą rozgrzewa jej chłód pościel flanelowa. Czułam ten dotyk przez sen, czułam przyjemność z tego wynikającą. Sny pięćdziesięciolatki ). Uspokajająca odmiana po ostatnich koszmarach wyrywających mnie w środku nocy z bawełnianej pościeli. Bawełnianej, bo okres przejściowy temperaturowo, neutralny.

wtorek, 3 maja 2011

Przyczynki

I znów Jakub Haur. Tym razem jego pierwsze dzieło "Ziemiańska generalna ekonomika obszernieyszym od przeszley edycyey stylem supplementowana i we wszystkich punktach znacznie poprawiona". Dzieło poświęcone Janowi III, wydane w 1679 r. Zawiera porady w zakresie budownictwa, architektury, geometrii i leczenia końskiej fluksji. Cudne dzieło, aczkolwiek kalendarz w egzemplarzu przeze mnie posiadanym kończy się na lipcu. A szkoda. Przy okazji - poluję obecnie na Ignacego Krasickiego "Zbiór potrzebniejszych wiadomości", bo o "Nowych Atenach" Benedykta Chmielowskiego nie mam co marzyć. Ale wracam do Haura. Zacznę od geometrii.
Kat prosty, po łacinie, Angulus Rectus, iest ktory wyraża linia .... (wyraz trudny do odczytania): iaki iest w przytoczonym abrysie A.B.D., abo też A.B.C.
kat ostry, to iest Angulus Acutus, iest mnieyszy a niżeli Angulus Rectus, kat prosty, iaki iest w tym wizerunku E.F.D.
Kat zaś tępy Angulus Obtufus, większy iest a niżeli prosty Angulus rectus, taki iest E.F.G.
Tryanguł, iest figura ze trzech liniey z sobą się wszędzie tykaiąca): iaki iest A.B.C. y zowie się Tryangulus Rectilineus.
Inszy zaś iest Tryangulus Rectangulus, klin prosto węglasty z liniey perpendykularney pochodzący. taki iest E.D.F.
Kwadrat jest figura o czterech katach prostych, wszystkie cztery linie abo latera rowne maiąca: to iest tak długa, iako i szeroka iako iest w tym wizerunku D.
Paralleogrammum iest Figura dłuższa, a niżeli szersza, o czterech katach prostych, iako widzisz A.
Trapezyum, iest Figura 4.katna nierowna y nie iednakowa od swoich stron odległa iaka to jest wyrażoną,...
Multangulum abo multilaterum, iest Figura więczcy a niżeli 4.katow liniey albo stron w sobie maiąca, iako iest ta irregularis.
Zwróciłam uwagę na pisownię "abo" - w tekście przytoczonym tylko raz pojawia się "albo", w pozostałych przypadkach jest "abo". Pomyłka drukarska czy niekonsekwencja autora? Geometria pojawia się w części dotyczącej budownictwa. Po geometrii następują: Części, te należą Instrumenta do wymiaru potrzebne.
Passus to iest krok, iest ktory ma w sobie stop 5, to iest kiedy człowiek rozszerzonemi nogami tak stapi szeroko że się pięta pocznie podnaszać.
Staie, ma w sobie krokow takich 125, to iest stop 62,5 łokci 156.
Militaria. Mila Polska, Niemiecka, y Hiszpanska ma staie 32. uczyni krokow 4000.
Milla Wielkopolska, Ruska, Węgierska ma staie 40, uczyni krokow 5000.
Mila Włoska ma staie 8, uczyni krokow 1000.
Mila Francuska staie 15, uczyni krokow 1875.
Orgia albo sażeń iest, kiedy człowiek obie ręce iako może naylepiey wyciągnie, a taka miara bywa w Gorach, zowią ią też ... abo latr.
Sażeń ma zawierać w sobie łokci 4. pedes abo stopni 6.
Stopa ma dłoni 4. Dłoń ma palców 4. Palec zaś ma Ieczmiennego ziarna 4. łokieć ma w sobie stopę 1/2. Spitama albo piędzi większych 2. a mnieyszych 6. Piędż ma w sobie palcow 12.
Pertyka iest pręt mierniczy, ktory ma w sobie wszerz, y wzdłusz łokci puł osma kwadratowych kupieckich, nazywa się pospolicie Polko.
Virga albo laska ma w sobie prętow to iest pertyk 2. łokci zaś czyni 15.
Sznur albo korda ma w sobie virgas lasek 3. Pertyk 6. łokci 45.
Łan Frankoński zamyka w sobie Polek albo Pertyk 12960, ieden rachuiąc po łokci 7 1/2, uczyni in summa łokci ad proportionem Pertyk 97200.
Chełmiński łan ma mieć w sobie Morgow 30. Morga zaś lasek abo Prętow ma 30. wzdłusz rachuiąc po łokci 7 1/2. facit 6750, w szerokości łokci 225.
Kmieczy Łan to potrzeba wiedzieć iż w Polscze nie iest iednakowy, y nie rowny, bo w Podgorzu chłopi dzierzą łany, w ktorych iest rożność, czasem nie znayduie się i ćwierć Krolewskiego łana Frankońskiego, a przecie ię łanami zowią.
Z przyjemnością i ciekawością się nad tym tekstem pochylam, choć czasem i lupa w odczytaniu nie pomaga. Ale bawię się wyśmienicie. Stopa bowiem posiada dłoni cztery, a dłoń każda palców cztery. A palec to miara ziarna: cztery ziarna jęczmienne w palcu się mieszczą. I przypomniałam sobie ..." Patrz, oto na miarę ćwieczek, cal gruby, długi trzy cale. W każde z makowych ziareczek wbij mi takie trzy bratnale"... (cytat z pamięci, może być niedokładny). I aż mnie korci, aby to pomierzyć i posprawdzać. Tylko gdzie ja ziarno jęczmienia znajdę?

poniedziałek, 2 maja 2011

Fotoplastikon

I spotkali się w wirtualnej przestrzeni i zapatrzyli się w siebie. Ona, z zamglonym spojrzeniem zwiastującym duszę piękną i czystą. On silny i czuły, jak tylko prawdziwy mężczyzna być potrafi. I patrzyli sobie w nieruchome oczy szukając w nich potwierdzenia marzeń i namiętności. Jak w fotoplastikonie patrzyli na siebie i czekali dnia, kiedy rzeczywistość wirtualna ciałem się stanie. W końcu się stała ciałem. I spotkały się dwie fotografie i minęły się nie poznając siebie wzajemnie i nie patrząc sobie w oczy. Żal...

niedziela, 1 maja 2011

Tempus fugit

zgubiłam swój czas
jak inni gubią pantofelki
żaden szewc nie naprawi
złamanego obcasa
przetartej podeszwy
mój czas
wykrzywił się
jak znużony bucior
wiecznego tułacza