poniedziałek, 30 maja 2011

Niedźwiedź zjadł żyrafę

Czytałam dwa artykuły w GW, których autorem jest Peadar de Burca. Oba dotyczące stosunków męsko-damskich. Pan autor twierdzi, że szybciej kobietę w wieku po 40-ce zaatakuje niedźwiedź, niż znajdzie partnera. W drugim artykule pada natomiast stwierdzenie, że kobieta po 30-ce szybciej zostanie zaatakowana przez jednonogą żyrafę, niż... itd. Problem dotyczy Polski i znajomości wirtualnych. Swoje zdanie też mam, a co. Pal sześć żyrafę i niedźwiedzie, niech się rozmnażają ku chwale. Otóż moim zdaniem kobieta szybciej zostanie pożarta przez mityczne harpie, niż spotka ciekawego mężczyznę. Żyrafę i niedźwiedzia to się da czasem w zoo zobaczyć. A harpie ktoś widział? To, że panowie sieciowi nastawieni są głównie na szybki seks - widać gołym okiem. Ale panie lepsze wcale nie są. Prezentują swe wdzięki cielesne w awatarach, na zdjęciach i gdzie się da. Po co? Ano pokazują, co mają najlepszego... chyba. A właściwie, co wynika też z wyżej wspomnianych artykułów, jaki popyt, taka podaż. Panowie są zainteresowani seksem (prawie zawsze tylko seksem!), panie więc wyciągają na wierzch swe atrybuty. Właściwie to nie wiem, co myśleć. Zaczynam podejrzewać, że mają rację. Ja atrybutów w rozmiarach pożądanych nie posiadam, więc wyciągać nie mam po co. Pan mężczyzna, który mnie mógłby zauroczyć powinien być świadom swoich potrzeb intelektualnych, emocjonalnych, seksualnych i kulinarnych. I głośno je wykrzykiwać. Ano, wyszła mi pointa... Toteż panowie krzyczą o swoich potrzebach właśnie, znaczy świadomi są. Tych seksualnych. Inne pomijają z wdziękiem niedźwiedzia. A żyrafy wyciągają szyje, by te "inne" dostrzec.
A poza tym, chora jestem (na gardło co prawda), toteż głupoty lęgną mi się w głowie, ot co. Ciekawa zależność między gardłem, a głową. Czas do lekarza ponownie pójść. A nuż okaże się niedźwiedziem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz