niedziela, 29 maja 2011

Geny

Spędziłam miłe popołudnie z częścią moich dzieci, czyli młodszą córką, jej mężem i Majeczką. Majeczkę uczyłam pokazywać "a psik", a córka wspominała moje matkowanie. Odpowiadałam podobno na każde jej pytanie, tak to zapamiętała. Zięciunio się tylko przysłuchiwał nie komentując. Pytania obie córki zadawały mi różne, a ja, pamiętając, że nie zawsze odpowiadano na moje, starałam się sprostać zadaniu. Z czasem zaczęłam sobie urozmaicać odpowiedzi. Córka wspomniała, że jej znajomi byli zaskoczeni naszymi rozmowami. Niektórzy są do dziś. Pamiętam, że jadąc gdzieś z córkami starałam się je zagadywać, żeby nie czuły zmęczenia podróżą. Stąd najciekawsze nasze rozmowy odbywały się właśnie podczas podróży autobusem, pociągiem, samochodem. Innego rodzaju rozmowy odbywały się, gdy córki chorowały. Wtedy zagadywałam i zaśmiewałam ból, chorobę. Pamiętam, jak masowałam bolące główki i brzuszki opowiadając przy tym straszne bzdury. Teraz moje córki postępują podobnie ze swoimi dziećmi. Geny? O właśnie... Obie moje córki siadały w dzieciństwie tak, jak ja: na pupie, z łydkami prawie pod kątem prostym do ud. Tak też siadają ich dzieci. Ja bywałam poszturchiwana laską przez babcię Rozalię. Nie chciała, żebym miała krzywe nogi. Ja nie poszturchuję. Wiem, że tak się bardzo wygodnie siedzi i już.
Lubię patrzeć na to nowe pokolenie. Przyglądałam się dzisiaj córce myśląc, że ona kiedyś była tak mała, jak Majeczka. I że chciałabym zobaczyć Majeczkę jako dorosłą osobę. Wypowiedziałam tę myśl głośno i usłyszałam moją córkę mówiącą: dbaj o siebie i jedz brokuły. W piątek lekarz kazał mi jeść zupę z kapusty i pietruszki, bo ich nazwy mają w sobie literę "u". Dorzucę brokUły, a co tam.

3 komentarze:

  1. że zapytam, miała babcia Rozalia rację?....)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzywizna moich nóg jest wprost proporcjonalna do częstotliwości siedzenia w sposób wyżej opisany ).

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem że proporcje są zachowane....ech gdybym był Aniołem to i rzeźbić bym .....umiał...)))

    OdpowiedzUsuń