czwartek, 28 maja 2015

A ja się boję...

A ja się boję. Boję się radykalizmów, z obu stron. Boję się nienawiści, dzielenia ludzi na lepszych i gorszych, wyśmiewania inaczej myślących. Boję się tych równiejszych wśród równych, dominacji w każdej dziedzinie życia jakiejkolwiek ideologii. Boję się państwa policyjnego. I nie ma znaczenia, jakie policja będzie nosiła uniformy. Niebieskie, czarne czy czerwone. Wciąż będzie policją. Wszystko wskazuje na to, że również sumień. I to nieprawda, że polityka nie wpływa na życie maluczkich, jak ja. Wpływa. No to ja się boję.







środa, 27 maja 2015

Burzenie Kartagin

Obserwuję burzenie budynku. Szczególnie pracę jednej z maszyn. Jest to olbrzymi dźwig z ramieniem zakończonym urządzeniem podobnym do szczypiec kraba. Te szczypce łapią fragment muru i ziuuu... fragment ściany zostaje wyrwany, jakby był z kartonu. Mądra maszyna polewa mur wodą (żeby się nie kurzyło?). Jej ruchy są pełne gracji, jakby tańczyła na pointach. Jednocześnie przypomina to sceny z Gwiezdnych wojen - ogromna, niszczycielska siła. W ciągu kilku dni z pięciopiętrowego budynku została kupka gruzu. Ta sama maszyna selekcjonuje teraz pręty stalowe z konstrukcji. Kruszy cegły i beton przyczepione do pręta, a samo żelastwo precyzyjnie odkłada na zgrabny stosik. Fascynujący widok. Mogłabym tak stać godzinami i patrzeć.Chyba jednak mam w sobie skłonności do burzenia Kartagin, swoich i cudzych.

piątek, 22 maja 2015

Gość

Znalazłam gościa rano, spał sobie na mojej podłodze! W pierwszej chwili spanikowałam, nie wyglądał przyjaźnie. Nieprzyjaźnie też nie wyglądał. W ogóle nie wyglądał! Przyniosłam szklany wazon i przykryłam, żeby się nie zaczął przemieszczać gwałtownie. Mniej gwałtowne przemieszczanie się też by mnie nie ucieszyło. Skąd on się tu w ogóle wziął? Czyżby mieszkał ze mną od jakiegoś czasu, a ja nieświadoma byłam? Jedyne rozsądne wytłumaczenie to takie, że wleciał przez okno. Nad moim mieszkaniem jest strych, mógł sobie tam w końcu mieszkać, prawda? Bo świadomość, że ja śpię, a on mi po mieszkaniu lata jest dla mnie dość przerażająca.
Przykryłam zatem zwierzaczka wazonem, pod wazon podłożyłam tekturkę i... zamarłam. Bo co ja niby mam z nim zrobić? Zaprzyjaźnić się? Sprawiał wrażenie śpiącego. O dziwo, moje koty omijały go szerokim łukiem. Na każdą muchę rzucają się z pyskiem, a tu nic. Udawały wręcz, że nie widzą. Znaczy też nie wiedziały, co z takim egzemplarzem począć.

Wystawiłam gościa na balkon, do skrzynki z surfiniami. Będę do niego zaglądać.

Ciąg dalszy: w pracy zadzwoniłam do Towarzystwa Ochrony nad Zwierzętami, do Zoo i w końcu do Straży Miejskiej. Dopiero tu mi pomogli tłumacząc, że zrobiłam prawidłowo. Należało go w spokojne miejsce zewnętrzne wynieść. Wieczorem mam sprawdzić, czy nietoperz odleciał. Jeśli nie odleci, to oni przyjadą i zabiorą go do azylu dla nietoperzy, bo może być chory. Znaczy jeśli zdrowy jest - powinien dać nogę, a właściwie skrzydło. Przygoda z nietoperzem zainspirowała moich kolegów pracowych do żartów. Otóż: jestem czarownicą zwyczajnie i ten nietoperz to pierwszy uczestnik organizowanego przeze mnie sabatu, jestem czarownicą i lgną do mnie wszelkie atrybuty czarownictwa itd. Generalnie motyw czarownicy się utrwala. Słowo daję, że moje wiadomości do koleżanek i kolegów zacznę podpisywać: z należytymi wyrazami Morgana le F.

wtorek, 19 maja 2015

Co czytać, by duszy nie kalać?

Tyle lat czytania i zero samoświadomości! Nigdy bym nie przypuszczała, że jestem niemoralna, zepsuta wręcz. Po przeczytaniu porad księdza Pirożyńskiego (Poradnik dla czytających książki – Co czytać? 1930) już przypuszczam. Ba, jestem pewna. Oto dzieła czytanych przeze mnie autorów czytane być nie powinny według księdza. Ja rozumiem, że Boy może uczucia, szczególnie religijne, urażać, wszak był swego rodzaju skandalistą. Nie dość, że książeczkę Nasi okupanci popełnił, to jeszcze afiszował się z Ireną Krzywicką, pierwszą skandalistką międzywojnia. Czyli niezgodnie z szóstym przykazaniem, o którym ksiądz Pirożyński często wspomina, się prowadził. O świadome macierzyństwo Boy walczył, dewotki wyśmiewał. Można księdza niechęć zrozumieć, w końcu występki przeciw szóstemu przykazaniu i dziś jeszcze są głównym obszarem zainteresowań kościoła.  Ale Żeromski? Czechow? Chciałabym nieco więcej porad księdza Pirożyńskiego poczytać, niestety, książka nie jest dostępna w żadnym formacie. Ani reprintu, ani pełnego tekstu w zasobach PBI nie uświadczysz. Poniższe cytaty znalazłam na stronie redemptorystów (Pirożyński był redemptorystą) z komentarzem: Choć dzieło to ujrzało światło dzienne w roku 1932, do dziś zadziwia swoją aktualnością i uniwersalnością. Księgę tę dajemy Ci do ręki (a w zasadzie do Twojej przeglądarki internetowej) z nadzieją, że podobnie jak na nas, wywrze ona na Tobie niezatarte wrażenie. Głęboko wierzymy, że docenisz ogrom pracy, jaki ten światły i skromny redemptorysta z Torunia włożył w przygotowanie tego swoistego drogowskazu dla nas wszystkich - ludzi, jak sam to określił, "niewyrobionych duchowo". To dzięki niemu możemy teraz zawczasu odrzucić ze wstrętem niejedną niemoralną i podstępną książkę zanim wyrządzi ona naszym duszom niepowetowane straty. Warto chwilę zastanowić się nad tym, ilu tragicznych pomyłek zaoszczędził niejednemu z nas ojciec Pirożyński, który z bezgranicznym poświęceniem studiował przepełnioną wyuzdaną erotyką literaturę światową, abyśmy my wszyscy mogli uniknąć wielu pułapek zastawianych przez bezbożników. To dla nas ojciec Marian, z trudem pokonując niesmak i obrzydzenie, dogłębnie zbadał wiele wierszy i powieści traktujących wyłącznie o bezeceństwach i odrażających sprośnościach, wręcz pornograficznych. Ziarno jego poświęcenia wydało jednak wspaniały plon w postaci setek, a może i tysięcy dusz, które mogły pozostać niewinne i nieskalane przez brudy tego świata.
Nie można też nie odnotować, co czynimy z nieukrywaną radością, że i w dzisiejszych czasach nie braknie nam ludzi walczących o czystość moralną, którzy zdejmą z naszych barków ciężar myślenia i pokażą, gdzie jaśnieje dobro a gdzie czai się zło. Ojciec Pirożyński znalazł godnych siebie następców, zwłaszcza wśród toruńskich redemptorystów.

Doceniając ogrom pracy księdza Pirożyńskiego i jego pełne poświęcenia przebrnięcie przez tak ohydną literaturę, poniżej cytuję. Swoją drogą... co takiego jest w powietrzu toruńskim, że produkuje podobne jednostki? Szczególnie te zdejmujące z naszych barków ciężar myślenia. Otuchą mnie napawają wyjątkową jednakże tysiące niewinnych, nieskażonych myślą dusz. Zawsze to przyjemniej z taką nieskażoną duszą obcować, prawda? Niestety, moja, jak wynika z dzieła księdza Pirożyńskiego, skażona, niemoralna i w ogóle jakaś taka... niegodna dostąpić z powodu występków czytelniczych!

Amicis Edmund Ur. 1846. Popularny pisarz włoski, także i u nas znany ze swych opowiadań szkolnych: Serce - dużo podniosłych myśli o miłości bliźniego, o poczuciu obowiązku i t. p., ale nie ma w nich Pana Boga. Aby ten brak zapełnić autor wprowadza bałwochwalczy kult Italji.

Boccaccio Giovanni 1312-1375 Twórca prozy włoskiej; prowadził życie bardzo burzliwe, co się w jego romansach i wierszach odbiło. Tytułem jego smutnej sławy jest Dekameron, zbiór nowel, jedna sprośniejsza od drugiej.

Boy Tadeusz Żeleński, ur. 1870. Wierszopis kabaretowy i krytyk teatralny. Dwuznaczne wierszyki i bardzo frywolne piosenki noszą tytuł Słówka. Recenzje i felietony zostały wydane pod wiele mówiącemi tytułami: Flirt z Melpomeną, Brewerje, Pijane dziecko we mgle, Słowa grube i cienkie, Marzenie i pysk (sic !), Bronzownicy (polemika około osoby Mickiewicza, którego Boy odważył się zaczepić, i to w naiwny sposób). Ponadto przełożył więcej niż 100 tomów literatury francuskiej, przeważnie utwory niemoralne. W ostatnich latach Boy rozpoczął otwartą walkę z Kościołem katolickim (cyniczne Dziewice konsystorskie) i wogóle ze wszelkim autorytetem, mimo to pozwolił swym bezkrytycznym wielbicielom aby go kanonizowali na "Boya-Mędrca"!

Brantome Piotr 1535-1614. Z początku ksiądz, potem zrzucił sutannę, gdyż mu zawadzała. Prowadząc za młodu awanturnicze życie, pisał na stare lata pamiętniki i utwory pornograficzne. Jeden z nich, najgorszy, Żywoty pań swawolnych, Boy miał nieszczęście przełożyć na język polski.

Czechow Antoni 1860-1904. Nowelista i powieściopisarz rosyjski. W utworach swych odzwierciedla wady współczesnego sobie społeczeństwa rosyjskiego nie ukazując żadnej jasnej strony. Opisuje prawie wyłącznie liche, przeciętne typy. Niezdrowy a często i cyniczny pisarz: Dramat na polowaniu, Dziewczę z kabaretu, Opowieść nieznajomego, Żywy towar, wysoce niemoralne opowiadania.

Diderot Denis 1713-1784. Redaktor osławionej "Encyklopedji" racjonalistycznej, wróg Boga, moralności i społeczeństwa. Jadem nienawiści obryzgiwał wszystko, co miało związek ze światem nadprzyrodzonym, a więc kapłanów, świętych i Boga samego. W powieściach: Kubuś fatalista i jego pan (na Indeksie, 2 VII 1804), Zakonnica, Diderot "rozumuje, deklamuje, argumentuje, daje się unosić swojej nieokiełznanej i cynicznej wyobraźni, wylewa mieszaninę poglądów oryginalnych, namiętnych uniesień zmysłowej liryki, ohydnych bluźnierstw i obrzydliwych lubieżności na zimno opisywanych".

Gide Andrzej Ur. 1870. Utalentowany pisarz francuski, który talent swój obrócił na propagandę ateizmu, siewca fałszu i zepsucia moralnego, tem gorszy, że robi to na zimno i z premedytacją. Krytyk Massis tak o nim pisze w swoich "Jugements": "Jest tylko jedno słowo na określenie tego człowieka, słowo, którego rzadko się używa, albowiem świadome trwanie w złem i pragnienie psucia innych nie są tak powszechne - tem słowem jest: opętany od djabła". Po polsku mamy: Ciasna brama, dużo konfliktów wskutek pogmatwania pojęć; Fałszerze.

Prus Bolesław pseudonim Aleksandra Głowackiego (1847-1912). Pisarz o nieprzebranej dobroci serca i wielkiej pogodzie ducha, kochający naród, współczujący wszelkiej nędzy i upośledzeniu. Ma zdrowe zasady moralne, chociaż nadprzyrodzonego pierwiastka trudno się w nim doszukać, z wyjątkiem instynktownego jakby odczucia wielkiej wartości ofiary. Wszystko co pisał zmierzało do uszlachetnienia czytelników, do polepszenia ich losu; często posługiwał się ironją, aby piętnować wady, ale jego ironja nie rozdrażnia, gdyż jest subtelna, umiarkowana i z miłującego serca pochodzi. Placówka, żywiołowe przywiązanie chłopa do ziemi ratuje ją przed zachłannością obcych; Lalka, obraz społeczeństwa warszawskiego w drugiej połowie XIX wieku. Główny bohater - zapalony altruista i skrajny pozytywista w jednej osobie, mało pociągający: zbyt kanciasty; kończy źle, bo samobójstwem; jest kilka scen nieodpowiednich dla młodzieży; Emancypantki, autor przedstawia i potępia spaczenie ruchu feministycznego; Faraon, walka zimnego intelektualisty arcykapłana Herhora z zapalnym faraonem, niedoszłym reformatorem społeczeństwa egipskiego; faraon ginie wskutek braku roztropności i umiarkowania; przejaskrawione; kilka scen zmysłowych; Dzieci, zgubny wpływ rewolucji na duszę ludzką; Nowele zawierają dużo zdrowego morału; Grzechy dzieciństwa stanowczo nie nadają się na lekturę dla młodzieży.

Słonimski Antoni Ur. 1895. Poeta i krytyk pochodzenia żydowskiego. Należy do grupy pisarzy, która chce nadawać ton literaturze polskiej, a dotychczas odznaczyła się zaledwie tem, że imię Bóg zaczęła pisać małą literą b. Torpeda czasu, bezbarwna powieść ala Juliusz Verne. Teatr w więzieniu, niesmaczne opowiadanie kryminalistyczne; Mętne łby, feljetony; odpowiedni do treści tytuł.

Tuwim Juljan Ur. 1894. Reklamowany wielce poeta, który miał rzekomo odrodzić poezję. Jego osławione Czyhanie na Boga robi przykre wrażenie - autor spoufala się z Panem Bogiem, także i rasowego tupetu nie brak. Nic dziwnego, że tego rodzaju "poeta" zajął się satanizmem: Czarna msza.

Twain Marek 1835-1910. Humorysta amerykański, pod względem szóstego przykazania bez zarzutu. Przygody Hucka, awanturnik oszukuje i wyprowadza w pole wszystkich, z którymi się styka.

Voltaire 1694-1778. Wróg zapamiętały Kościoła, propagator ateizmu. Wszystkie jego dzieła są na Indeksie. Zadyk albo Przeznaczenie i Kandyd Wszędobylski są nietylko bezbożne ale i niemoralne

Żeromski Stefan 1864-1925. Utalentowany pisarz, mistrz słowa polskiego, entuzjasta, pragnący odegrać rolę nauczyciela narodu - rolę, do której nie dorósł. Niezrównoważony duchowo, opanowany przez wybujały erotyzm, pragnął pogodzić patrjotyzm z socjalizmem, Ewangelję z bluźnierstwem, samowyrzeczenie się z ustawicznym buntem przeciwko prawu Bożemu. Nie mógł być nauczycielem narodu człowiek, który dla dogodzenia sobie wyparł się Kościoła (przeszedł na kalwinizm, aby mieć prawo do pozornego ślubu). Taki człowiek o chorej duszy, o nerwach przeczulonych, o wybujałej ambicji nie mógł stworzyć nic zdrowego ani w życiu, ani w literaturze. Żeromski jest podobny "do tytana, zbłąkanego w gęstwie jakiejś nieprzebytej puszczy, z którejto gęstwy cienistych krzewów i lepkich ziół trujących usiłuje się wydostać, ale nie wiedząc, w którą stronę należy mu się rzucić, by gęstwę krępującą rozerwać, rzuca się naoślep to w tę, to w ową stronę, bo niema tego wzroku wyjątkowych geniuszy (Mickiewicz), który sięga ponad więzy, zasadzki i pułapki dzisiejszej chwili i spostrzega poza całą gęstwą drogę pewną, wiodącą na szczyt wyśnionego ideału" A oto drugi sąd: "Gdy czytasz Żeromskiego, brzęczy ci w uszach niby mucha naprzykrzona: na świecie tylko świniom dobrze się żyje - słowa Gogola, które widocznie niesłusznie odnosił tylko do Rosji Mikołajowej wszystko co piękne szlachetne, wzniosłe, albo marnie ginie, popioły z niego, albo spadla się i poniewiera okropnie". Rozdzióbią nas kruki i wrony, przygnębiający pesymizm; Syzyfowe prace (Andrzej Radek), walka uczniów gimnazjalnych w b. Królestwie przed czterdziestu laty z profesorami rusyfikatorami; są zgrzyty antyreligijne; Ludzie bezdomni, śliczne szkice z życia ludzi, co domu stałego nie mają: jedni - z powodu nędzy, która gna ich z miejsca na miejsce; drudzy - wskutek nieokreślonej tęsknoty nigdzie na stałe namiotu rozbić nie mogą; inni dla urzeczywistnienia swych ideałów wyrzekają się szczęścia, jakieby im życie rodzinne dało; pod względem moralnym bez zarzutu, szkoda tylko, że niewiadome, czego właściwie autor chce; Aryman mści się, fatalistyczne nowele; Popioły, luźne obrazy społeczeństwa polskiego za Napoleona i Legjonów; kilka niestosownych scen psuje piękno całości; Dzieje grzechu, jeden upadek pociąga za sobą inne i kobieta stacza się na same dno nędzy moralnej; teza sama w sobie słuszna i warto się nad nią zastanowić, ale sposób jej przeprowadzenia urąga najprymitywniejszym wymaganiom moralnym - ohyda; Uroda życia, zmoskwiczony oficer odzyskuje utraconą narodowość polską, romansuje z córką generała rosyjskiego, a potem wszystko głupio się kończy; Wierna rzeka, powieść z roku 1863, w której ranny powstaniec bałamuci dziewczynę - to jest wszystka treść; Walka z szatanem, trylogja: Nawrócenie Judasza, Zamieć, Charitas - Żeromski ujawnia tutaj wrogi stosunek do Kościoła i wogóle do zasad chrześcijańskich. Pierwsze dwie części przedstawiają, jak główny bohater rezonuje i chce drugich reformować, a w trzeciej wszystko się kończy ... romansem, na szczęście bez tak zmysłowych scen, jak gdzieindziej u Żeromskiego; Wiatr od morza, szereg luźnych scen, obrazujących historycznie tęsknotę Polski do morza, dużo patrjotyzmu i zdrowego regjonalizmu, ale są i ustępy, w których przebija zamiłowanie autora do erotyki i do wycieczek przeciwko Kościołowi; Międzymorze, opis Helu: Wisła, Puszcza Jodłowa, piękne opisy puszczy; Pomyłki, niezdrowe nowele, przygniatające swym fatalizmem, wpływem przypadku na życie ludzkie, Przedwiośnie, ohydny paszkwil na Polskę i na inteligencję wiejską, stronnicze i niezgodne z rzeczywistością apoteozowanie warstwy wyrobniczej i Żydów. Pozatem wybujały erotyzm i wywrotowa ideologja (bolszewicy przełożyli tę powieść na język rosyjski, jako utwór przychylny komunizmowi). Poematy prozą: Powieść o udatym Walgierzu, Duma o hetmanie. Słowo o bandosie. Dramaty: Róża, pisana w rozpaczy z powodu upadku rewolucji 1905 roku z gorącą sympatją dla P. P. S. Bohater chce uszczęśliwić ludzkość metodami socjalistycznemi, nadomiar złego brak mu miłości i roztropności. Jego pomysły kończą się fiaskiem. Sułkowski, w dramacie tym znajdujemy znamienne słowa bohatera: "Gdybym dziś przyszedł na sąd Ozyrysa, przyszedłbym śmiało. Niósłbym w ręku kwiat lotosu, symbol nieśmiertelności gdyż wiecznym jestem bytem. Podałbym kwiaty Ozyrysowi, gdyż współczuję wielkim jego pracom i twardej doli. Ale potem kazałbym bóstwu powstać, usunąć się, zstąpić ze schodowi sam zająłbym jego tron". Jestto charakterystyka większości bohaterów Żeromskiego, a także i jego samego. Dramaty powojenne; Ponad śnieg, Biała rękawiczka, Turoń miały swego czasu powodzenie, zwłaszcza Uciekła mi przepióreczka (nie dla młodzieży). Po wojnie Żeromski zajmował się też i publicystyką: Projekt Akademji literatury polskiej, Organizacja inteligencji zawodowej, Snobizm i postęp - potrzeba nawrotu do źródeł kultury narodowej ; Bicze z piasku, projekty uzdrowienia stosunków w kraju, często bardzo trafne.

sobota, 16 maja 2015

bo ma się dziać

bo ma się dziać stagnacja zabija rutyna szkodzi haki liny i na Mount Everest na Kilimandżaro na Kozią Górkę na cokolwiek byle wleźć w pędzie łapać okazje wyprzedaże gadżety kochanki i kochanków kolekcjonować zbierać konsumować do wypęku pochłaniać do wyrzygania szybciej więcej mocniej byle nie zatrzymywać się nie zostawać w tyle nachapać się  nawpieprzać do upojenia nasycić nagromadzić wrażeń bo ma się dziać ma pędzić ma dech w piersiach zapierać podniecać radośnie ma być optymistycznie entuzjastycznie rollercoaster przeżyć śmiać się do zadławienia i raz dokoła raz dokoła...

czwartek, 14 maja 2015

Koty moje.




Moje koty. Gangrena ze złotymi oczami i Zaraza z zielonymi.







wtorek, 12 maja 2015

Wiosenna ortodroma

 Gangrenka zażywa porannego relaksu w kwiatach, jako i ja zażywam. Porannego, wieczornego i każdego możliwego. Lepiej się robi w człowieku po takim zażywaniu. Hałas uliczny eliminuję stoperami, widok mam kwietny, zapach tudzież - goździki obficie posadzone pachną, jak głupie. Te zwykłe pachną, i te brodate pachną. Portulaka się rozkrzewia. A niepozorna jeszcze trawka po lewej to moja wielka jesienna nadzieja: piórkówka japońska, duża, ozdobna trawa. Nawet winobluszcz odżył i puszcza zieleń. Posadziłam też nowy, przywieziony z Radomia. Kupię jeszcze jakiś leżaczek i... po ortodromie, rzecz jasna. Niech się dzieje wola nieba, do serca przytulę kota i zacznę zapylać georginie!


sobota, 9 maja 2015

Powody

Znałyśmy się z D. kilkanaście lat. Nigdy nie nazywałam tego przyjaźnią, ale znajomość była dość bliska i częstotliwa. Wielką miłością D. był A., były mąż przyjaciółki D. A. był obiektywnie dość przystojny, choć całkiem nie w moim typie. Typa wręcz nie lubiłam, a to z powodu jego skłonności do, delikatnie ujmując, skłonności do konfabulacji i manipulacji. Czasem żartowałam, że o dwunastej w południe powie, że jest kwadrans po albo kwadrans przed, ale nigdy punkt dwunasta, albowiem prawda mu przez usta przejść nie chce. A. oczywiście opowiadał D. o swoim wypalonym małżeństwie, o tyn, że nic już go z żoną nie łączy poza dziećmi (w tym jednym zaledwie dwuletnim). Sytuację ułatwiał fakt, iż żona A. przebywała wraz z dziećmi za oceanem, on przyjechał do kraju, by przygotować grunt do powrotu całej rodziny. Dozował D. półprawdy mówiąc "traktowano mnie przedmiotowo, nie rozumiano moich potrzeb" itp. Cel osiągnął, D. straciła dla niego głowę. Zamieszkali razem i żyli jak w bajce, kochając się na zabój. Niestety, żona A. nie została przez niego poinformowana o zmianie planów. Jak to zwykle bywa, ktoś życzliwy doniósł i żona A. pojawiła się w Polsce z dziećmi. Widząc szczęście swego męża i, byłej już, przyjaciółki postanowiła nie przeszkadzać szczęściu owemu i zawalczywszy o godziwe alimenty osiadła w kraju. A szczęście kwitło. Ponieważ miałam z A. kontakty zawodowe, widziałam nieco dalej i więcej. Usłyszałam pewnego razu, jak A. zakłada się z kolegą, że "wyrwie" panienkę w autobusie, a ponieważ jechał dwa przystanki, to dał sobie dokładnie tyle czasu. Zakład wygrał używając sprawdzonych tekstów i chwytów. Panienka była młodziutka i biuściasta, co A. podobno lubił pasjami. Po jakimś czasie panienka zaczęła z nami współpracować, stosunek A. do panienki stał się więc dla mnie jasny. I ... nie wiedziałam, co zrobić. Czy powiedzieć D.? Ostrzec? Cokolwiek? Czy raczej milczeć, licząc na jej intuicję? Była tak szczęśliwa, że nie miałam serca powiedzieć wprost, ostrzegałam ogólnikowo, uwrażliwiałam i takie tam. Mało skutecznie. Kobieta zakochana nie widzi, nie słyszy, nie czuje nic poza miłością do obiektu. Kiedy w końcu wyszło na jaw podwójne życie A. (kto wie zresztą, czy nie potrójne, poczwórne, popiątne?) nie było mnie już w kraju, nie znam więc szczegółów. Kiedy wróciłam po czterech latach okazało się, że D. zmieniła się całkowicie. Z osoby dość pogodnej i życzliwej, ufnej i otwartej stała się cyniczną suką. Traktowała mężczyzn przedmiotowo i beznamiętnie. Tak, jak na to zasługiwali, jej zdaniem. Przyznam, że i moim od pewnego czasu, albowiem cynizm i mnie stał się nieobcy z podobnych powodów. Powód cynizmu D. prosperuje całkiem nieźle w nowym związku, kolejnym i zapewne nie ostatnim. Albowiem kobiet podatnych na manipulację nie brakuje. Wystarczy kilka sprawdzonych tekstów, przy czym pamiętać należy koniecznie o zmianie imienia. A. radził sobie inaczej: do wszystkich swoich kobiet mówił "kocie". Sposoby na uniknięcie imiennej wpadki są różne, można sobie zapisać, można mówić kocie, skarbie, rybko, cokolwiek. Trzeba tylko skutecznie przekonać obiekt o jego wyjątkowości, bo któż nie lubi czuć się wyjątkowym... A że to mało autentyczne? No cóż... Anceps remedium melius quam nullum.

środa, 6 maja 2015

Pół królestwa za zaleszczotka

Lubiliśmy zawsze z bratem wkręcać się wzajemnie. O ile pamiętam, ja wkręciłam go w człekożerne rosiczki, podobnie jak moje córki. Jemu z kolei dałam się nabrać na kabanosy z łososia. Wiele tego było, dzieje się to sytuacyjnie, oboje to lubimy. Kiedy więc brat powiedział mi o zaleszczotkach byłam przekonana, że mnie wkręca. Opowiadał barwnie, że to małe robaczki żyjące w książkach i żywiące się kurzem, że antykwariusze specjalnie wymieniają się książkami z zaleszczotkami, żeby pozyskać kilka do swoich zbiorów i uchronić je przed kurzem. Sprzedawałam wiadomość dalej, ciesząc się w duchu z wkręcenia kolejnej ofiary. Tymczasem brat mówił prawdę! Zaleszczotki istnieją!
Tak wyglądają. Trochę jak skorpiony bez jadowitego ogona.
Chelifer cancroides - należy do gatunku drobnych pajęczaków.Ma długość do 2,5-4,5 mm. Kolor całego ciała z wyjątkiem nóg jest ciemnobrązowy, nogi są czerwonawe. Odwłok wyraźnie prążkowany. Nieduże szczękoczułki zakończone są szczypcami i mają gruczoły jadowe. Wyglądem przypomina małego skorpiona, ale bez odwłoka z kolcem jadowym.W Polsce jest dość pospolity. Występuje w lasach pod odstającą korą drzew oraz w zabudowaniach, np. pomiędzy książkami (stąd pochodzi jego nazwa gatunkowa – książkowy). Występuje także w ulach gdzie żywi się roztoczami i drobnymi owadami, np. łowi małe gąsieniczki barciaków. Jest drapieżnikiem. Poluje głównie na małe owady. Ofiarę nawet większą od siebie paraliżuje jadem, spływającym do jej ciała ze szczypiec. Odnóża kroczne zaopatrzone w podwójne pazurki i przylgi.  Rozmnażanie - podczas godów zarówno samiec, jak i samica poruszają się tuż obok siebie, wykonując charakterystyczne ruchy tu i z powrotem nie dotykając się. Samiec przekazuje samicy spermatofor z plemnikami. Samica wkłada go do dróg rodnych. Jaja składa w torbie lęgowej. Młode po wylęgnięciu się z nich przez jakiś czas są jeszcze pod opieką samicy. Larwy rozwijają się w błoniastych woreczkach; mają narządy ssące, którymi wysysają płyn odżywczy wydzielany do woreczków przez jajniki. W ulach jest pożytecznym współmieszkańcem, gdyż przyczynia się do tępienia szkodników wewnątrzulowych. Zaleszczotki książkowe żyją również w bibliotekach. Odżywiają się roztoczami, które zjadają papier. Są pożyteczne. /Wikipedia/

Brat może mnie od tej chwili dowolnie wkręcać, uwierzę mu bez mrugnięcia okiem! A zaleszczotków poszukuję gwałtownie, albowiem zjadają one wredne roztocza, które pożerają moją zadrukowaną celulozę. Tej ci u mnie pod dostatkiem. I przybywa. Właśnie czekam na kolejną dostawę. Ponieważ książki kupuję głównie w antykwariatach, mam nadzieję na dużą ilość zaleszczotków. Już ja je rozmnożę...

 
Moje ulubione miejsce: mój fotel, moja lampa, na przeciwnej ścianie kominek i... po ortodromie. 

niedziela, 3 maja 2015