Pierwszym objawem nadciągającej katastrofy są lekkie mdłości. Nasilają się stopniowo aż do poziomu ekspert, a wtedy pojawia się jakiś gość ze szwajcarskim scyzorykiem i dźga wnętrzności z zadziwiającą regularnością. Mdłości nie ustępują, gość dźga - piekielne koło fortuny kręci się całą noc. Nad ranem udaje się zasnąć ze zmęczenia, ale tylko na dwie - trzy godziny, bo gość nabrawszy wprawy rżnie, jak orkiestra z Gnojnej. Całe szczęście, że to weekend i można leżeć nie myśląc o przyjmowaniu uprzejmego wyrazu twarzy. Łazienka w pobliżu, a nie piętro wyżej, więc produktów powstałych z rżnięcia można się pozbyć bez obaw, że się nie zdąży. Oby tylko przeszło do poniedziałku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz