U ludzi jest to bardziej skomplikowane. nie każdy narcyz jest psychopatą, nie każdy psychopata jest narcyzem. Odrobinę narcyzmu jest w każdym, zaprawdę słuszne to i sprawiedliwe - trzeba siebie kochać choć odrobinę. I ta odrobina wystarcza zwykłemu człowiekowi. Narcyzowi nie.
Narcyz musi doświadczać nieustannego podziwu. Zasłużonego bądź nie, to nie ma znaczenia. Ważny jest podziw, uwaga skierowana wyłącznie na niego. Wszystko bowiem, co robi, mówi, czuje jest godne podziwu i najlepsze.
Związki z narcyzem są niesłychanie emocjonalne, szczególnie dla osób empatycznych - takie właśnie narcyza najbardziej pociągają. Są jednakże tak traumatyczne, że zmieniają całkowicie perspektywę. Czasem bezpowrotnie. Depresja, anhedonia, całkowity brak chęci do życia i przekonanie o własnej bezwartościowości to tylko niektóre z prezentów, jakie zostawia po sobie narcyz.
O ile wiele zaburzeń osobowości daje się opanować terapią, pracą nad sobą, o tyle nie da się nic zrobić z psychopatyczną postacią narcyzmu. Z lekkimi zaburzeniami narcystycznymi pewnie można powalczyć, ale narcyz nie widzi potrzeby. Jemu jest dobrze.
Czasy takie, że psychopatycznych narcyzów coraz więcej. Bo wychowanie sprzyja, bo konsumpcjonizm i wybuchy na słońcu. Cokolwiek. Manipulacja innymi po prostu się opłaca.
Trzymam kciuki, choć kogucimi łapkami nie tak łatwo owe kciuki w garści zacisnąć. Ale co tam, nie poddaję się i... trzymam te kciuki :)
OdpowiedzUsuńGall Anonim (dwa "l" by odróżnić od tego historycznego)