niedziela, 2 maja 2021

Złośliwość rzeczy pozamykanych

 Na urodziny dostałam Mercedesa - wózek zakupowy, który sam wchodzi po schodach. No... prawie. Z obydwu stron ma po trzy kółka, które wchodzenie po schodach czynią znacznie łatwiejszym. Ma też miejsce na mrożonki i w ogóle jest śliczny, pojemny i wygodny. Niestety, unieruchomiona w domu zdrowotnie od kilku tygodni nie mogłam z niego skorzystać. W końcu, w piątkowy wieczór poczułam się na tyle dobrze, że postanowiłam wybrać się po zakupy. Zrobiłam listę - żeby nie za dużo, ale wystarczająco, do nowych mokasynów Minnetonki nieużywanych od tygodni zamontowałam nowe sznurowadła, sprawdziłam dojazd i w sobotni poranek wyruszyłam po zakupy. Dumna byłam z siebie po kokardki! Bo i lista jest, i  poruszać się mogę w miarę komfortowo, i butki nowe. Idealnie wyliczyłam czas schodzenia po schodach, wyrzucania śmieci i przyjazdu autobusu. Cieszyło mi się wszystko w człowieku, że taka dzielna i przewidująca jestem. Wysiadłam na przystanku bazarowym i ruszyłam przed siebie nonszalancko ciągnąc Mercedesa. Skoncentrowałam się na dotarciu do bankomatu, więc nie patrzyłam zbyt uważnie. Niemniej już przy bankomacie lekko zastanowił mnie brak ruchu wokół stoisk. No żesz... pozamykane. Po głowie przemknęła mi myśl, że nie zarejestrowałam przecież pandemicznego zamknięcia targowisk. Uprzejmy ulicznik przechodzący obok bez zdziwienia odpowiedział mi na moje pytanie, że no tak, zamknięte. Zaklęłam szpetnie pod nosem. I już chciałam dopytać, czy wie dlaczego, kiedy mnie olśniło... Przecież święto dziś pierwszomajowe! Poczułam się zawiedziona po kokardki. Wreszcie, po kilku tygodniach mogę chodzić, przygotowałam się perfekcyjnie, a tu ... Złośliwość rzeczy pozamykanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz