piątek, 27 lutego 2015

Kolonijne tango...

Pierwszy raz wysłano mnie na kolonie do Urli, kiedy miałam 6 lat. Potem jeździłam co roku, czasem nawet na dwa turnusy plus zimowisko. Jeździłam tak do czasu, kiedy zaczęłam udzielać się w harcerstwie i sama zaczęłam decydować dokąd jadę i po co. Często na takich koloniach spotykało się znajomych z poprzednich lat, bo kolonie były zakładowe i ten sam zestaw towarzyski się trafiał. Istniał też stały repertuar piosenek do śpiewania w autokarze lub pociągu. I to właśnie sobie ostatnio przypomniałam, jako że wpadła mi w ucho piosenka Cztery mile za Warszawą. No to jedziemy z tymi najważniejszymi, najczęściej śpiewanymi, budzącymi różne emocje. Tam, gdzie nie pamiętam tekstu wstawiłam kropki.

Cztery mile za Warszawą
Cztery mile za Warszawą wydałem ja siostrę za mąż
Wydałem ją za Hendryka, okrutnego rozbójnika.
On po górach, on po lasach, ona sama w tych szałasach....
Wieczór wyjdzie, rano przyjdzie, zawsze z sobą coś przyniesie
Raz jej przyniósł damską rączkę, a na rączce tej obrączkę.
Innym razem, dla humoru, przyniósł order z radcą dworu
Dobry mąż był, każdy przyzna, co dzień perły i bielizna.
Raz jej przyniósł chustkę białą, cała we krwi umazaną
Siostra prała i płakała, chustkę brata poznawała.
Mężu, mężu, coś ty zrobił, mego brata żeś mi zabił
Żono, żono, nie wydaj mnie, żono żono nie wydaj mnie
Ciemno było,deszczyk rosił nie widziałem, kto mnie prosił
Gdy jest ciemno nic nie widzę, jestem zbójcą krótkowidzem
Masz na rękach krew ty brata, nie przytulę się do kata...
Ręka zbója nie zadrżała, moją siostrę krew zalała...
Wnet z zaświatów sam przybyłem Henia zbójcę udusiłem
Za Warszawą cztery mile jest mogiła przy mogile
Siostra leży z prawej strony, z lewej Hendryk uduszony...

Fabryczna dziewczyna
Nad domami szara mgła, zimny wicher ją rozwijał
Do fabryki co dzień szła fabryczna dziewczyna
Co dzień o szóstej rano głos syren budził ją....
W fabryce pracowała już od najmłodszych lat
W fabryce zapoznała chłopca i cały świat
Nagle pędzące koła w tryby wciągnęły ją
Krew popłynęła z czoła, czoło zalane krwią
Nad domami szara mgła zimny wicher ją rozwijał
Nigdy już nie będzie szła fabryczna dziewczyna

Wyjątkowo rzewna melodia, aż się coś w człowieku wzruszało do głębi. 


Trzech krasnali
Za górami,za lasami,za dolinami
żyło było trzech krasnali nie górali
Trzech ich było trzech z fasonem,
dwóch wesołych,jeden smutny bo miał żonę
A ta żona była jędza no i basta,
miała taki gruby wałek jak do ciasta
I tym walkiem kiedy chciała,
swego męża krasnoludka wałkowała
Już krasnalek zwałkowany w grobie leży
że od  żony wałka zginął nikt nie wierzy...
żona jędza jeszcze trumnę wałkowała.

A to już było na wesoło.
W więziennej celi
W więziennym szpitalu na zgniłym posłaniu nieznany młodzieniec umiera 
Pierś mu się porusza przy wolnym konaniu o matko, ja syn twój, umieram....

Z tej piosenki pamiętam tylko początek. Obiecujący, trzeba przyznać. Aż żal, że dalej nie pamiętam.
Dziś do ciebie przyjść nie mogę
Dziś do ciebie przyjść nie mogę zaraz idę w nocy mrok,
Nie wyglądaj za mną oknem w mgle utonie próżno wzrok.
Po cóż ci, kochanie, wiedzieć że do lasu idę spać.
Dłużej tu nie mogę siedzieć na mnie czeka leśna brać.
Księżyc zaszedł hen za lasem we wsi gdzieś szczekają psy,
A nie pomyśl sobie czasem że do innej tęskno mi.
Kiedy wrócę znów do ciebie może w dzień ,a może w noc,
Dobrze będzie nam jak w niebie pocałunków dasz mi moc,
Gdy nie wrócę, niechaj z wiosną rolę moją sieje brat.
Kości moje mchem porosną i użyźnią ziemi szmat.
W pole wyjdź pewnego ranka na snop żyta dłonie złóż
I ucałuj jak kochanka ja żyć będę w kłosach zbóż.

Jak ja chciałam tak romantycznie się zakochać. I tak żegnać tego kochanka z rozdartym sercem i sadzić na użyźnionej jego prochami ziemi len i konopie... 

Murka
Tam w odeskim lesie banda grasowała nieuchwytna od szeregu lat
Z policyjnych obław uchodziła cało  nie ponosząc przy tym żadnych strat.
W bandzie żyła Murka dziewczę czarnookie nie wiadomo skąd ją przywiał wiatr....
 w bandzie żyła od najmłodszych lat....
wszystko było jasne Murka naz zdradziła przy stoliku Murki siedział pies...
głową o podłogę  uderzyła głucho krew trysnęła z ust jej aż na stół.
Tam w odeskim lesie jest mogiła mała cała skryta w cieniu starych drzew.
Tam swą czarną Murkę banda pochowała i po Murce został tylko śpiew.


To był hit! Takie się robiło wrażenie śpiewając z knajackim zacięciem! Była jeszcze podobna wrażeniowo piosenka ...czarny chleb i czarna kawa, opętani samotnością myślą swą szukają szczęścia, szczęścia, które jest wolnością... ale nic więcej z niej nie pamiętam.



Pamiętam więcej piosenek, ale pozostałe są nieco frywolne, toteż śpiewać nie będę. Pomruczę sobie tylko pod nosem: raz cztery gołe panny wlazły do wanny...

4 komentarze:

  1. Ech, cudowny czas :) Podobnie jak ja jeździłaś. Także co roku 2 kolonie (od taty i od mamy z pracy) + zimowiska (niestety.. tylko jedno :( w sezonie ). UWIELBIAŁEM to!
    Jako jedno z najgorszych doznań mojego życia wspominam wstrząs jaki przeżyłem, gdy uświadomiłem sobie, że już jestem za stary na kolonie (i później obozy młodzieżowe).
    Z "żelaznego" repertuaru obowiązującego w autobusach wiozączych nas TAM lub Z POWROTEM przypominam sobie jeszcze:

    * "Hej od Krakowa jedzie fura a na furze Waligóra!
    I popija czaj, czaj, czekoladę, czarna kawę,
    i popija czaj, czaj, czekoladę, czarną kawę,
    rum kakao, denaturat!"

    * "Moje nogi pachna cudnie, rano, w wieczór i w południe.
    A najbardziej jest mi drogi zapach mojej lewej nogi"
    tu następował refren:
    "Rijo Dżony [fonetycznie :0] kalesony ma [z podszewką],
    kalesony ma [z przeceny]
    kalesony ma [z komisu]..."
    A całość na melodie "Yellow Submarine"

    Do wesołych piosenek można doliczyć "Córkę grabarza"
    "Czemu ty, gnębisz mnie córko grabarza,
    świeże kwiaty wciąż przynosisz na mój grób...
    Przestań już, nie dręcz mnie i nie powtarzaj
    jak twój ojciec sypał ziemie na mój grób"
    [istnieje wersja z córką piekarza, w której ojciec rzeczonej miast ziemi
    zasypywał mogiłę głównego bohatera mąką"

    Zamiast podpisu:
    Tajemniczy Don Pedro,
    Wcale-nie-szpieg z KoKoKoLandii


    P.S.
    Ech, wzruszyłem się. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne. A ten na "na zgniłym posłaniu" to "Dom Wschodzacego Slonca" w polskiej wersji poetyckiej... Sam to gralem na gitarze w dawnych czasach. Zdecydowany hit wszelakich kolonii i obozow, jak tez wystepow na w pociagach czy autobusach dalekobieznych, jak tez I na przeroznych lawkach w parkach czy pod smietnikiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za podpowiedzi. Wciąż pomrukuję pod nosem... cztery mile za Warszawą...

    OdpowiedzUsuń
  4. Piosenki kolonijne .Labedy 1970.

    OdpowiedzUsuń