Nekromancja. Co światlejsi czerpią z Necronomiconu, pozostali zadowalają się sposobami prymitywnymi. Jedni i drudzy wskrzeszają trupa, by go następnie zamknąć we własnej szafie aż zeszkielecieje. A potem wyciągają z szafy ten ograny po wszystkich jarmarkach szkielet i ruszają z nim w tany. Raz dokoła... Raz dokoła... Dance macabre. Totentanz. Byle szybciej, byle powirować, byle zdążyć przed własnym rozkładem... et sic delabitur aetas. W końcu jednak całkowicie i ostatecznie, bezpowrotnie odejdzie to, co już dawno odejść powinno. Odleci tanecznym krokiem. Z ulgą, jak oddanie moczu wstrzymywanego przez lata.
Tak się kończy czytanie Lovercrafta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz