czwartek, 24 marca 2016

Ich misiowatość

Siami-mi obrodziło! W kolejności siedzą: Pomorek, Pogromek i Porazek. Kochamy się na zabój. 
Pogromek jest prezentem urodzinowym od Janka - sam go wybierał. Dając mi go z żalem powiedział, że nie przytulał go jeszcze. Oczywiście wypożyczyłam Pogromka do przytulania. 
Pomorek jest ze mną już około miesiąca - nieco zatem już sponiewierany przedsennym przytulaniem. 
Ostatni z nich, Porazek, jest prezentem od mojej Irlandii. 
Misie przybyły do mnie ze swoją misiowatością i ciepłem darczyńców. Czasem aż parzą. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę umiała odpłacić podobnym ciepłem. Bardzo trudno i opornie nawiązuję kontakt z innymi ludźmi. Zawsze chyba taka byłam, od dziecka. Ufna, ale też zaciekle broniąca własnej emocjonalnej niezależności. A na starość robię się stanowczo mniej ufna, stanowczo bardziej obronna. Nie zaprzyjaźniam się łatwo. Nie jestem wręcz pewna, czy potrafię się zaprzyjaźnić. Opór mam jakiś. Ostatnio rozmawiając z koleżanką stwierdziłam, że nie lubię ludzi. Prowokacyjnie właściwie stwierdziłam, ale zastanawiając się później...
Dziewczynka siedziała na parkowej ławeczce trzymając w ręku pluszowego misia. Z ponurą i zaciętą miną metodycznie rozszarpywała go na kawałki. Przechodzący alejką starszy pan spytał z troską w głosie:
- Dziewczynko, ty nie lubisz zwierzątek?
Dziewczynka spojrzała na starszego pana spode dziewczęcego łba i rzekła beznamiętnie:
- Ja i za ludźmi nie przepadam...
Swoich misiów nie rozszarpię, ale  za ludźmi chyba jednak nie przepadam. Ludzie mnie zbyt często bolą.

2 komentarze: