środa, 20 sierpnia 2014

Taxi anioł

Spuchnięta po wyrwaniu zęba szczęka pulsowała tępym bólem, do domu postanowiłam więc wrócić taksówką. Taksówkarz, miły starszy pan dłuższą chwilę mi się przyglądał, po czym spytał: czy Pani ze mną nie jechała kiedyś z placu Unii? Bardzo możliwe - odpowiedziałam półdziobem. A nie zostawiła pani u mnie rękawiczek? - dodał. Jasne, że zostawiłam! Moje ukochane, zamszowe rękawiczki! Te, które kupiłam ponownie po zgubieniu poprzednich, po czym prawie natychmiast zostawiłam w taksówce. Ale to było półtora roku temu! Okazało się, że pan fakt zgubienia zapamiętał, jakimś cudem mnie zapamiętał, rękawiczki zachował i wziąwszy ode mnie numer telefonu obiecał zwrócić. Z wrażenia zapomniałam o bolącej szczęce, świat zrobił się przyjaźniejszy i mniej skomplikowany. Zwyzywałam pana taksówkarza od aniołów i poleciałam do domu oczekiwać transportu paneli podłogowych. Wniósł je dzielnie na moje czwarte piętro sympatyczny pan, nawet niewiele zażądał za dodatkowy wysiłek wniesienia. Mogłam już spokojnie pobiec do dentysty sprawdzić powód bólu - mój dentysta powitał mnie uroczo, uroczo pogrzebał w szczęce i oznajmił radośnie, że mam suchodół, zębodół suchy, oczodół jakiś. Pogrzebał, włożył coś i... przestało boleć. Zmiana opatrunku za dwa dni, ale już nie boli. Uwielbiam anioły!

4 komentarze: