Stanowczo nie powinnam robić przedświątecznych zakupów, stanowczo. Zakupy te bowiem powodują stanie w kolejkach, a długa bezczynność wywołuje u mnie wzmożone myślenie w dziwnych kierunkach. Oto dzisiaj, stojąc w kolejce po jajka od szczęśliwych kur, przypomniałam sobie przeczytaną niedawno wypowiedź redaktora Terlikowskiego (zawód wyuczony: filozof - sic!) o raku szyjki macicy, któremu można, według redaktora, zapobiegać żyjąc w przykładnej, monogamicznej rodzinie katolickiej, czyli mieć jednego partnera seksualnego. Za raka szyjki macicy odpowiedzialny jest bowiem wirus HPV, czyli wirus brodawczaka ludzkiego. Nie pamiętam, czy wspomniał o pozycjach prokreacyjnych, które są bezpieczne, ale mnie przypomniał się z kolei Michael Douglas, który jakiś czas temu ogłosił, że nabawił się raka krtani bodajże, uprawiając seks oralny. No to się porobiło. Seksu oralnego uprawiać się nie powinno, bo sporo osób jest nosicielami HPV, a prezerwatywy na dziób jeszcze nie wynaleziono. Z tego samego powodu odpada seks analny, choć tu już przed HPV prezerwatywa uchroni. Nie uchroni jednakże przed dyskomfortem partnerki będącej w posiadaniu hemoroidów nabytych podczas porodu, a jest to zjawiskiem dość częstym (zarówno porody, jak i hemoroidy). Pozostaje nudny, przewidywalny seks waginalny, na dodatek z jednym partnerem/partnerką. Niestety, seks waginalny może być równie niebezpieczny albowiem zdarza się czasem vagina dentata, co może partnerowi znacznie unieprzyjemnić prokreację. Czyli, jakby nie patrzeć dupa z tyłu. Pozostaje wstrzemięźliwość seksualna, czego Wam i sobie nie życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz