Lud rzymski bez chleba i igrzysk burzył się i spiskował przeciwko rządzącemu. Uspokojenie nastrojów ludu (tego, co to vox populi vox dei), a także, a właściwie przede wszystkim, zdobycie popularności przez władcę osiągane było przez organizowanie igrzysk oraz rozdawnictwo pożywienia. O ile zrozumienie intencji władcy było dość przejrzyste, o tyle bezmyślność rzymskiego tłumu mnie zawsze zdumiewała. Każdy myślący człowiek bowiem powinien sobie zdawać sprawę, że jeśli dzisiaj cezar rzuca, ku uciesze tłumu, chrześcijan na pożarcie lwom, to przecież za chwilę rzuceni zostaną kolejni "odmieńcy". Chrześcijanie się przecież kiedyś skończą. Wtedy kto? Bezmyślność tego vox populi biła wszelkie rekordy. Tak mi się przynajmniej wydawało do teraz. Dzisiaj nie przyznałabym ludowi rzymskiemu pierwszego miejsca w konkursie Must be an idiot. Bywa gorzej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz