sobota, 11 marca 2017

Znowu się, znowu się kłócą...

Kornacką trafiła ciężka cholera, żółta febra i Ebola. Jednocześnie. Chodzi i pyskuje, mruczy słowami obraźliwymi, prycha ze zniecierpliwieniem i złością. Potem zaduma się i zasępi na chwilę. A potem nawet kotom goni kota. Zaczęła się rozglądać, co ją mogło w ów stan wprowadzić. Szybki przegląd nabliższej rodziny: same niewiniątka, jako łza dziewicy w mahometańskim raju. Chłopu się przyjrzała - no nie ma się do czego przyczepić. Dalsza rodzina szarga Kornackiej koło klosza, więc nawet nie raczyła zaszczycić towarzystwa myślą. Znajomi? Bliscy jako te lelije niebieskie, czyści i nieskazitelni. Wśród dalszych trafia się czasem jakaś skaza, ale żeby aż tak wkurzała? Niemożliwe. To co jest? Czemu Kornacką tak miota, jak granatem na poligonie?



2 komentarze: