Diabli wiedzą dlaczego rozwiązał się worek z nieszczęściami, otworzyła puszka Damoklesa. Najpierw przyszli panowie robotnikowie sprawdzić szczelność instalacji gazowej i wietrznej. Ten od wietrznej z zadowoleniem na obliczu skomentował: to teraz pani się będzie pluskać w ciepłej wodzie. Jasne - bo do tej pory to ja się w górskim potoku myłam, psiakrew. Zdrzaźnił mnie, nie wiedzieć czemu, tym zadowoleniem. Potem była ciężka noc. A poranek... Szkoda gadać. Pieczołowicie uwieszona żaluzja w sypialni z powodu obfitego wiatru spadła była i już. Nastawienie miałam w związku z powyższymi wydarzeniami średniej jakości. Nawet wspomnienie fiordów nie pomagało. I jak się zaczęło, tak i trwało. Pracowa gwiazda irytowała bardziej, niż zwykle. Ale też i rozbawiła nad wyraz - kolega podał jej jakieś coś, dokument pewnie - z tekstem, że tylko tyle może dla niej zrobić. Gwiazda zaś zaprezentowała pełną gotowość: błysnęła oczkiem, przybrała uwodzicielski wyraz pyszczka i zaszczebiotała: ależ Ty możesz dla mnie zrobić bardzo dużo. Nie wytrzymałam i chyba zbyt głośno parsknęłam, chowając się za swoim monitorem. Nic nie poradzę, że bawią mnie takie akcje. Żeby nie zakłócać gwieździe tokowania pozwoliłam sobie wyjść z pracy celem nabycia spódnicy, która mi wpadła w oko. Niestety, okazało się, że takąż można nabyć tylko internetowo, co mnie nie urządzało tym razem. Żeby to wyjście nie było takim pustym przebiegiem, kupiłam marynarkę. Lnianą. Ładną. Jednakże to nie spódnica. Kiedy więc po przyjściu do domu zobaczyłam rozbitą doniczkę z kwiatkiem, który niedawno przesadzałam, nie zrobiło to już na mnie żadnego wrażenia. Ot, bad hair day i tyle. Jasnym punktem niewątpliwie od kilku dni jest dla mnie serial z Piętą w roli głównej. Obejrzałam filmik z jego wypowiedziami i rozbawił mnie nad wyraz. To zawieszenie kilkudziesięcio sekundowe przed każdą wypowiedzią, to marszczenie czółka pod uroczą grzyweczką... Bajka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz