wtorek, 5 czerwca 2012

Chrzcimy!

Rodzi się dziecko, dla jednych narodziny nowego człowieka to cud. Dla innych biologiczna konieczność. No, narodziło się dzieciątko niewinne i co teraz? Ano ochrzcimy. To nic, że dzieciątko nie rozumie, my za niego decydujemy, że ma stać się członkiem społeczności chrześcijańskiej. Wejście do jakiejś grupy poprzedzone jest zrozumieniem jej zasad i zgodą na podporządkowanie się im. Dzieciątko nie mówi, wiedzy żadnej póki co nie przyswoi, ale obietnicę postępowania zgodnie z zasadami wypowiedzą za niego rodzice chrzestni. Trochę to nieuczciwe w stosunku do małego dzieciątka, ale co tam. Tradycja jest tradycją i tak trzeba. Często rodzice niezbyt gorliwi w wyznawaniu wiary mówią, że to na wszelki wypadek, a jak dzieciątko będzie dorosłe, to sobie samo zdecyduje, czy chrześcijaninem pozostanie, czy nie. Nic bardziej mylnego. W Polsce można, choć z trudem, dokonać aktu apostazji, natomiast nie da się usunąć z ksiąg kościelnych faktu chrztu. Zostało się ochrzczonym i koniec, przepadło. W statystykach kościelnych się figuruje, jako chrześcijanin i żadną gumką myszką się tego nie wymaże. Że niby nieuczciwe? E tam, kto by się tym przejmował. Czego się nie robi dla statystyki. A statystyka imponująca - ponad 90% Polaków jest katolikami. Ochrzczonymi w nieświadomości. Taka przemoc dla dobra jednostki jest konieczna, bo jakże to małe dzieciątko może wiedzieć, co dla niego dobre? No jak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz