niedziela, 10 czerwca 2012

EURO obrazki

Obrazek pierwszy
Poranek. Na przystanku stoi grupka ludzi czekających na autobus. Z pobliskiej knajpki (wszystko za 4 zł) wyskakuje kilku młodzieńców w stanie wskazującym. Jeden z nich, wysoki, czarnobrody jest agresywny po hiszpańsku. Uspokaja go jakiś znacznie mniejszy młodzieniec, dla odmiany po angielsku: You are guest here! So, calm down. On calm down nie chce, jemu się podoba powrzeszczeć i startować z łapami do innego Hiszpana. Policja ze stoickim spokojem podjeżdża w sile jednego radiowozu. Zanim podjechali, Hiszpanie calmnęli down, obaj znikają w pobliskiej bramie obejmując się i uśmiechając do policjantów. 

Obrazek drugi
Wczesne popołudnie. Wracam z pracy ostatnim autobusem, zanim zamkną Centrum i most. Poniatowski obwieszony transparentami, jaka to Warszawa dumna jest z bycia gospodarzem EURO. W autobusie aksamitny męski głos informuje: Strefa Kibica - Fanzone, a potem: Stadion Narodowy - the National Stadion. Mostem wędrują już pierwsi kibice, wszyscy w bieli i czerwieni. Nawet dzieci i niewielka grupa chyba Wietnamczyków - też w strojach biało-czerwonych. Jedna tylko grupka z inną flagą - chyba Rosjanie. W autobusie sporo cudzoziemców, językowa wieża Babel. Z ulgą wysiadam i przeciskam się wśród barwnego tłumu, żeby zdążyć przed najazdem Hunów do domu.

Obrazek trzeci
Z okien widać oświetlony stadion, nie dociera jednak żaden głos. Na ulicach pusto, z rzadka tylko przemknie szybko jakiś samochód. Ulicą wciąż wędrują kibice, trąbią wuwuzelami i prezentują entuzjazm. Moja Gangrena podskakuje przy każdym trąbnięciu. Zaraza nie reaguje, to już starsza pani i byle wuwuzela jej nie ruszy.

Obrazek czwarty
Rondo de Gaulle'a sławne jest w Warszawie okropną palmą. Wydawało by się, że już nic obrzydliwszego nie może powstać. Powstało. Obok palmy stanęła wielka, kiczowata nadmuchiwana piłka. Fuj. Obok, przy Pomniku Powstańców na Smolnej syrenka z piłką futbolową w dłoni i cokołem w barwach narodowych Francji. Taka sama syrenka stoi na placu Trzech Krzyży, tylko cokół niemiecki. Za to na placu Zbawiciela rozkwitł barwami tęczy łuk. Ki diabeł?

Obrazek piaty
Otwieram lodówkę, a tam ... piłka futbolowa i jogurt z etykietka EURO 2012.

2 komentarze:

  1. Gdyby syn nie pomalowal sobie twarzy na bialoczerwono i gdybym nie slyszala roznych okrzykow, nie wiedzialabym, ze jest jakas sportowa impreza. Okopalam sie skutecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też otwieram lodówkę a tam......dobre piwo i kabanosy podsuszane. Oczywiscie ze wiem iż picie i jedzenie po 21 jest niezdrowe....ale co mi tam..)) I tak mam nadzieje ze moze zremisujemy ;-)

    OdpowiedzUsuń