wtorek, 21 lutego 2017

Sen nocy lutowej

Co ze mnie wychynęło dzisiejszej nocy i z jakiego powodu, nie mam pojęcia. Niemniej wychynęło i to skutecznie. Po obrzydliwym, brudnym i męczącym śnie nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Walczyłam co prawda z tym wychyniętym, nawet dość długo. Po godzinnym kombinowaniu co tu zrobić z resztą nocy postanowiłam sprzątnąć łazienkę. Już dawno nie czułam potrzeby. No to poczułam, do wypęku poczułam. Z racji dziwnej pory nie mogłam użyć odkurzacza, zresztą nie o łatwiznę sprzątania chodziło. Zamiotałam, myłam, szorowałam. Guzik pomogło. Nie poczułam się ani trochę zmęczona, ani trochę gotowa do spędzenia reszty nocy, jak normalny człowiek - śpiąc. Zresztą do obrzydliwego snu nie zamierzałam wracać, a zwykle śnię seriami. Zrobiłam sobie kawę, poprasowałam, co do prasowania było. Dalej nic. Próbowałam czytać książkę, która zwykle poprawia mi nastrój - Jajko i ja. Też nic. Jak mi się spać nie chciało, tak nie chciało. Od dawna nie miałam takiej nocy. I żebym to ja wiedziała z jakiego powodu. Nic aż tak złego nie dzieje się w moim życiu, żeby nie móc całkiem spać. Żeby śnić takie paskudztwa. Przeciwnie - całkiem mi na świecie dobrze. Czyżby i tym razem rozum śpiąc obudził demona? 

El sueño de la razón produce monstruos - Goya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz