niedziela, 25 lutego 2018

Plamy z reklamy

Znalazłam w skrzynce na listy pisemko typu "chwila dla debila". Przyjrzałam się okładce wchodząc po schodach i aż mnie szarpnęło w człowieku. Pod tytułem widniała informacja, że pisemko jest przeznaczone dla kobiet po pięćdziesiątce. No żesz. Niby skąd wydawca pisemka wie, ile mam lat? No i poleciało mi po wszystkim z wizgiem. Skoro taki wydawca wie, ile mam lat, to wiedzę skądś zaczerpnąć musiał. Takie dane widnieją tylko na dokumentach, których nie pokazuję wszem i wobec, bo i po co. Rzecz jasna, listonosz mógł na ślepo wrzucać pisemko w co drugą skrzynkę, ale nie sądzę. Zaproszenie na mammografię dla kobiet, że tak to ujmę dojrzałych, również dostaję. Znaczy w jakiejś przepastnej bazie tkwię ze wszystkimi swoimi danymi. Do telefonów z ofertami sprzedaży odkurzaczy, cudownych garnków już się przyzwyczaiłam. W końcu zamawiam często coś przez internet, numer telefonu podaję. No to on, ten numer, proliferuje. Ale żeby takie coś? Datą urodzenia to ja się specjalnie nikomu nie chwalę. Nie, żeby wstyd mi było albo co. Zwyczajnie uważam to za dane wrażliwe i bez potrzeby się nimi nie dzielę. Ktoś jednak wie. Wie i wykorzystuje. Lekko mnie to wzburzyło. Tym bardziej, że treść taka jakaś... No właśnie. Najpierw zwróciłam uwagę na reklamy. Otóż produkty reklamowane są przez młode, śliczne kobiety. Ale nic to. Poczytałam wnętrze pisemka, bo szacunek do słowa pisanego mam. Jak się okazało w tym przypadku, nieco na wyrost. Takich bzdur dawno nie czytałam. Protekcjonalny ton, takie poklepywanie po pleckach. No i te problemy do rozwiązania... Jeden z artykułów informuje, że ..."bez względu na to, jak dobrze jesteś zorganizowana, kiedy zapraszasz gości - kilka rzeczy zawsze musi się wydarzyć". Jakie to rzeczy? Ano zgodnie z opinią autora/autorki tekstu ktoś może przyjść pół godziny wcześniej. Ale nie jakiś tam Brad Pitt, o nie. Córka z dziećmi może przyjść wcześniej. No. Rada? Następnym razem podaj późniejszą godzinę rozpoczęcia przyjęcia. Inny kwiatek: twój pies robi spustoszenie na szwedzkim stole - na szczęście dobry detergent szybko i skutecznie pomoże ci ślady owego spustoszenia usunąć z podłóg, stołów i innych powierzchni. Jak użyć detergentu na psie i gościach artykuł nie wspomina. O kotach też ani słowa. Ale wspomina, co zrobić, jeśli na specjalnie na tę okazję kupionym stylowym białym swetrze (no przecież na każde przyjęcie kupuje się biały stylowy sweter, n'est pas?) pojawią się plamy po czerwonym winie, soku pomarańczowym lub innym czymś. Ano uprać trzeba ów sweter w jedynym środku usuwającym z łatwością takie plamy. A kieliszki po tym wylanym winie umyć w trakcie jedynym właściwym płynem do zmywania. Kieliszki dzieciom? Córce, żeby ją patrol aresztował za nietrzeźwą nad dziećmi opiekę? Ja rozumiem, że takie pisemka z reklam powstały i w reklamę się obracają, ale żeby tak bez znieczulenia i finezji? Nic to jednak wobec tekstu o korzyściach z posiadania wnuków. Jedno tylko przytoczę zdanie - ..."jeżeli masz problemy z zasypianiem, przez kilka dni zaopiekuj się wnukami, a problemy ze snem znikną - gwarantujemy". No to ja gwarantuję, że ani jeden tekst nie zachęcił mnie do kupowania owego pisemka. Nie ma nic gorszego, niż protekcjonalny ton wobec produktu docelowego, czyli czytelnika. Znaczy dla mnie nie ma nic gorszego. Zakłada bowiem wyższość autora nad czytelnikiem, taką brzydko okazaną wyższość. Brak szacunku do człowieka, no.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz