środa, 7 lutego 2018

Sandaliczne potrzeby

Konieczność wymiany niemal całej garderoby mi się nawet spodobała. Jedno mnie jednak uwierało - mianowicie nie zmienił mi się rozmiar stopy. Bo niby konieczności zakupu nowych butów nie ma, a chęci są. Postanowiłam ulec chęciom. Znalazłam sandały, prawie idealne. Niestety, strona jest włoska, wymaga konta paypal, którego nie posiadam i nie chcę posiadać. Nie sprawdzałam już nawet, czy dostarczają poza Włochy. Żal mnie ogarnął ogromny i postanowiłam przegrzebać dostępne, znaczy polskie sklepy internetowe w poszukiwaniu podobnych. I guzik. Większość tego, co jest do kupienia to kompletnie nie mój styl i klimat. Albo obcasik, albo frędzelki, albo błyskotki. Czuję się niedoszacowana jako klient w związku z tym. Wszak popyt powinien kształtować podaż - albo odwrotnie, nigdy nie rozumiałam tych zależności. W każdym razie producenci powinni wyczuć chęć moją i sprokurować to, co mi się podoba. O, mniej więcej takie właśnie:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz