wtorek, 24 września 2013

Ratowanie budżetu

Zaczęło się od ratowania budżetu. Przejęci gnębiącym kraj kryzysem i powiększającą się dziurą budżetową postanowiliśmy ratować, jak się da i co się da. Wymyśliliśmy, że opodatkujemy (na zasadzie dobrowolności zalecanej) współpracujące z nami jednostki organizacyjne. Różnej one są wielkości, więc nikt nie może być uprzywilejowany. Zatem dobrowolny mandacik na każde 10 zatrudnionych osób. To powinno załatać dziurę budżetową, poprawić skuteczność wykrywania przestępstw oraz statystyki policyjne, strażomiejskie i inne. To, że przyczynimy się do poprawy sytuacji finansowej kraju, wydatnie poprawiło nam nastroje popsute przez świadomość jutrzejszego spotkania z Ważnymi Gośćmi. Spotkanie ja przygotowywałam, konsultując się z kolegami, ale udziału w nim nie wezmę, albowiem kaszlę dość obficie i mogłabym obrady zakłócić. Kiedy już wychodziliśmy kończąc pracę, mojemu koledze błysnęło w oku. Spojrzałam na niego pytająco, bo choć młody on jest, to miewa całkiem dobre pomysły. No to wymyślił.
- Słuchaj, ty powinnaś iść na to jutrzejsze spotkanie - wypalił.
Początkowo podeszłam do sprawy profesjonalnie i odpowiedziałam:
- No co ty, zakasłałabym Ważnych Gości.
- No i o to właśnie chodzi. Jak ich zakaszlesz, to nic nie uchwalą.
Gwoli wyjaśnienia: nie podobają się nam ewentualne ustalenia z jutrzejszego spotkania, bo dołożą nam one pracy.
- Szef mi nie pozwoli - marudziłam konsekwentnie.
- Pozwoli, on cię lubi, to pozwoli, jak poprosisz. Tylko musisz ładnie poprosić.
- Wiesz, właściwie, to ja mogę jeszcze wdzięcznie zemdleć, co mi szkodzi - poddałam się.
Kolega wyraźnie się ucieszył.
- No, wreszcie jakiś pomysł. Ty zemdlejesz, oni rzucą się ciebie ratować i ustalenia mamy z głowy.
- Resssssussssscytacja - zaświszczała koleżanka.
To mnie otrzeźwiło.
- Nic z tego. Żadnych omdleń i resuscytacji nie będzie.
- Może nie wszyscy tam będą mieli wąsy? - z nadzieją dodał kolega. Chciał mnie pocieszyć, jak sądzę.
Koleżanka też się włączyła w akcję pocieszania, bo nieśmiało wybąkała:
- Wiesz, ja tylko ćwiczyłam trudne słowo "resuscytacja"... 
W związku z powyższym nigdy więcej nie będę się przejmować dziurą budżetową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz