sobota, 14 czerwca 2014

Dzień Pobiedy

Koncert dla weteranów z okazji Dnia Pabiedy "Eto było niedawno, eto było dawno" odbył się w Sali Koncertowej im. Czajkowskiego. Przed wejściem do sali koncertowej przygrywała orkiestra kursantów wojennowo uniwersitieta. Nieśmiało ruszyły do tańca dwie żeńszcziny, po chwili par było mnóstwo.


 
Koncert prowadzony był przez Annę Gieorgiewną Griaznową - prezydenta rządowego uniwersytetu finansowego.  Jak poinformowała na wstępie prowadząca, koncert miał się odbyć 10 czerwca, zaraz po Dniu Zwycięstwa. Został przeniesiony na 14 czerwca z ważnych powodów, a mianowicie: jest to dzień Sewastopola, tego dnia Krym został całkowicie oswobodzony z faszystowskich rąk. Po takim wyjaśnieniu ta urocza, siwowłosa pani powitała obecnych "krimczan" i zaprosiła na scenę przedstawiciela krymskich Rosjan. Ten odczytał ze swadą wiersz poety rosyjskiego z XIX wieku o oswobodzeniu Krymu i zakończył pointą: póki Krym jest rosyjski, Rosja jest całością. A wszystko to przy olbrzymim aplauzie publiczności. Gromkimi brawami witano weteranów floty czarnomorskiej, rodaków przybyłych ostatnim samolotem z Sewastopola. Ogólna radość z powrotu Krymu do macierzy i wyartykułowana przez prowadzącą nadzieja, że niedługo i Donieck dołączy. Po czym, rzecz jasna, nastąpiły gromkije apłodismienty. A potem w hołdzie braciom z Ukrainy Ave Maria w wykonaniu chóru dziecięcego.

Dalej już było typowo. Świetny, rewelacyjny bas Jewgienija Polikanina, zespół ludowy Czibatucha, ciepły występ Natalii Boryskowej i Koń w niezwykłym wykonaniu. Niestety, nie zapamiętałam nazwiska wykonawczyni, a szkoda. Głos miała, jak cały chór cerkiewny. Niech się schowa wykonanie Lube, do tej pory moje ulubione. Niesamowite wrażenie zrobił na mnie bardzo młody człowiek, śpiewając a capella: Światosław Grabowskij. Śpiewał ludową pieśń flisaków. Piękny, miękki i głęboki głos. Będą z niego ludzie, jak sądzę.

Na zakończenie perełka -  Chór Aleksandrowa. Śpiewała razem z nimi cała sala, ja też. 

Ogólne wrażenie... przeniesienie w dawne czasy. Jakbym oglądała wojenny film radziecki. Podniośle, ale nie patetycznie. Z dumą, całkiem imperialistyczną, choć czasy inne. A jednocześnie ciepło, serdecznie i z prawdziwym szacunkiem dla weteranów. Zaskakujące i mieszane uczucia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz