piątek, 6 czerwca 2014

Piorun sycylijski

To był piorun sycylijski - pokochałam go od pierwszego spojrzenia. Wyglądał, jakby czekał na mnie i tylko na mnie. Nieziemska uroda, jakaś wspaniała godność promieniowała z jego zielonych oczu. Od razu poczułam, że jest cały mój. Kiedy go dotknęłam, aż zakręciło mi się w głowie. Odwiedzam go już trzy dni, patrzę na niego z miłością równą tej, z jaką on spogląda na mnie. Oboje wiemy, że należymy do siebie. Ma ponad 70 lat i pochodzi z Tybetu. Jest moim wymarzonym miłym staruszkiem, choć nie jest miękki w dotyku. Ale jego dotyk przyprawia mnie o szybsze bicie serca, o dreszcze niespokojne, o wszystko. Nigdy niczego podobnego nie czułam. Dziś też się do niego wybieram. Zrobię mu zdjęcie. Zasługuje na pokazanie go całemu światu.
 Piękny jest, prawda? Będę go podziwiać, dopóki ktoś go nie kupi.

2 komentarze:

  1. a on ci z marmuru,zelaza czy nadziei? )))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Z nadziei, że będzie mnie na niego stać ).

    OdpowiedzUsuń