Bardzo lubię rozmowy z moim pracowym kolegą, bardzo. Przyznam, że ze względu na ich treść i ciężar gatunkowy, jest to mój ulubiony kolega pracowy. Dyskusje z nim sprawiają mi ogromną przyjemność, niemal za każdym razem. Dziś, podczas kilkuminutowych przerw na papierosa, udało się nam poruszyć temat Canarisa, genezy Powstania Warszawskiego, eksterminacji staruszków i kilka innych. Poniżej zapis dwóch z nich, kompletnie nie pamiętam ich praprzyczyny.
Rozmowa I:
- Bo człowieka powinno się eksterminować w kwiecie wieku, tak około sześćdziesiątki, najlepiej rozstrzelać!
- Jak to rozstrzelać? To niehumanitarne...
- No nie, humanitarne całkiem, jeden strzał i po wszystkim. Czysto i bezboleśnie.
- Nie staruszka miałam na myśli. Temu rozstrzeliwującemu niehumanitarnie. A nuż traumę przeżyje?
- E tam, za pieniądze każdy strzeli bez traumy.
- A wiesz, niektórzy nawet bez pieniędzy, dla czystej przyjemności...
- I to mi się w ludziach najbardziej podoba. Ta różnorodność. Socjalizm nie miał racji chcąc wszystkich zrównać. Różnorodność jest wspaniała!
Rozmowa II:
- Na stosie to tylko kobiety za czary palili, prawda?
- Nie, nie tylko kobiety. Był taki jeden ksiądz, co maczał paluchy w opętaniu mniszki, co to później Joanną od aniołów została. Jego właśnie spalili za współudział.
- Niemożliwe...
- Naprawdę, on po łokcie te palce maczał w jej opętaniu!
- A Kopernik?
- Co Kopernik? Przecież sam z siebie umarł.
- No właśnie. A powinni go za poglądy spalić.
- Bo był kobietą?
- Uratował się, bo zaprzeczył własnej kobiecości?
Ostatnia rozmowa odbywała się w autobusie, jako że część drogi do domu odbywamy wspólnie - aż trzy przystanki. Kolega wysiadł, a ja starałam się nie zaprzeczać swojej kobiecości zbyt natrętnie. Jednakże jedna staruszka patrzyła na mnie jakoś dziwnie. Dobrze, że rozmowy o eksterminacji staruszków nie słyszała!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz