I stanęła baba, jak rozdziawa jakaś przed obliczem Pana i wpatrywać się jęła była w Stwórcę maślanymi oczkami babskimi. Z ust jej korali wydobywał się jeno szept zachrypły: o Panie mój, gdzie mnie, babie durnej, do wspaniałości boskiej Twojej. Tyś prawy jest i szlachetny Panie mój, sprawiedliwie władający żywiną wszelką, łaski swe rozdający wszem przez wieki. Złoczyńcom wybaczasz, błądzących na dobrą drogę sprowadzasz, wątpiących nauczasz. Gdzie mnie, babie siermiężnej, w oblicze Twoje boskie spoglądać? Za stopy boskie jedynie pozwól obłapić rękami babskimi, choć niegodnymi, acz spragnionymi Ciebie. Tu baba padła była na kolana babskie i obłapiła stopy Pana swego, a że słusznej postury baba była, zachwiała Panem, aż się zatoczył był. I ryknął Pan był potężnie przeponę boską nadwyrężając: a gdzie mi tu z tymi łapami nieumytymi, babo durna! A paszła zdezynfekować, nim boskości dotkniesz! A paszła do kosmetyczki, do fryzjera! A paszła na fitness jakiś by kształtami oka Pana swego nie gniewać! I patrzał Pan był na babę z wysokości swojej boskiej, aż skuliwszy się w sobie poszła ręce umyć i ochędożyć się nieco. Z dala od spojrzenia boskiego wyczesała się baba, wymalowała i odziała, jak najnowsza moda każe. Kształtów ponętnych na fitnesie nabrała, gibkości ruchów babskich na aerobiku nabyła. I wylaszczona taka spojrzawszy w lustro cyc poprawiła ruchem prędkim, a lubieżnym, perfumą francuską się polała i poszła w świat rwać męskie serca, jako maki we zbożu, olawszy Pana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz