I wezwał Pan babę przed oblicze swoje boskie, bo lubił z babą porozmawiać czasem. O życiu i jego przejawach porozmawiać lubił. I przyszła baba była na wezwanie Pańskie, ale niewyraźna jakaś taka. Spytał więc Pan troską Pańską przepełniony po uszy boskie: i cóż to cię, babo, trapi? I wyjęła baba z kieszeni babskiej dylemat Triffina i wymownie na niego wskazawszy westchnęła była. Ust korale babskie rozdziawiwszy tak stała i stała była z nadzieją w oblicze Pańskie patrząc. Pan obejrzał był wyciągnięty dylemat babski i omnipotentny mózg swój uruchomił z wizgiem. Ogród Pański zamarł był w oczekiwaniu. Dzioby ptasząt niebieskich zamilkły były, parzystokopytne wierzgać przestały, gady i płazy przywarły do podłoża niebieskiego nie śmiejąc rączką ani nóżką ruszyć. A Pan myślał był i myślał, co rusz na babę spoglądając. Walory babskie dostrzegając, aż ssało Pana, by zakrzyknąć: ależ eksportuj zasoby własne, babo lubiezna*, eksportuj. Walory nie mydło, świat nie Zabłocki. Uświadomiwszy sobie jednak, że eksportując baba walory owe sukcesywnie tracić będzie, posmutniał Pan był. Albowiem lubił walory babskie oglądać w całej okazałości. A baba nie drukarka 3D i bez końca walorów produkować nie będzie. Więcej wyeksportuje, niż zachowa i dupa blada. Baba pozbawiona płynności walorów to żadna baba, to celebrytka jakaś. I zabrał Pan był dylemat Triffina babie i schował głęboko w przepastnej odzieży Pańskiej. A psa ogrodnika niebieskiego przy babie zostawiwszy oddalił się do własnych zajęć Pańskich z anielicami, co to żadnych dylematów nie miewają.
* lubiezna, nie lubieżna, z rosyjskiego lubiezna, czyli miła oku i sercu, powabna taka no
* lubiezna, nie lubieżna, z rosyjskiego lubiezna, czyli miła oku i sercu, powabna taka no
Mieszkanko zza wody skad ty te pomysły bierzesz na literki tak milo czytajace sie?:)
OdpowiedzUsuńZ kieszeni, sąsiedzie zza wody, z kieszeni babskiej.
OdpowiedzUsuń