niedziela, 8 stycznia 2017

Smog Fibonacciego

Zimno. Za oknem o poranku widziałam błękitne niebo, ale zamglone mocno. Czytając znacznie później wiadomości dowiedziałam się, że to nie mgła, to smog. Urząd miasta prosił o zachowanie ostrożności i pozostanie w domach, szczególnie osoby starsze i w podeszłym wieku, chorych, dzieci i młodzież. Postanowiłam zaliczyć się do dowolnej grupy i pozostać w domu, chociaż plany miałam na dziś obfite. Zamierzałam wykorzystać aktywnie ostatni wolny dzień przed powrotem do pracy po dwutygodniowej niemal nieobecności. Skoro nic z tego nie wyszło, wzięłam się więc za czyszczenie domowego archiwum. Wzruszałam się wyrzucając stare rachunki za prąd, gaz i czynsz oraz telefon. Po kokardki się wzruszyłam, albowiem niższe one były znacznie. Jak ja to robiłam? Mniej sobie prałam, mnie światła mi było potrzeba? Mniej ciepłej wody zużywałam? Mniej gotowałam? No pojęcia nie mam. A rachunki wyrzucałam starsze niż 5 lat li tylko i jedynie, żeby było jasne. W tym czasie moje zarobki nie uległy zmianie, znaczy istotnej zmianie. Wniosek nasuwa się sam - należy pracować więcej, aby móc zarobić na mniej. Wyszło mi, że opłaty za możliwość życia w cieple i świetle są swego rodzaju ciągiem Fibonacciego. Mniej więcej co 5 lat następuje podwojenie kosztów utrzymania. Nie sprawdzałam oczywiście opłat za żywność i papierosy, ale chyba zacznę prowadzić zapiski, jak słowo daję. Nie podoba mi się tendencja i już. Zakładam, że pracuję z równym entuzjazmem i wydajnością co 5 lat temu, zatem cokolwiek produkuję, produkuję to w porównywalnej ilości. Do produkcji owego potrzebuję tyle samo umożliwiaczy: prądu, gazu, jedzenia. No to wychodzi na to, że realnie wartość mojej pracy spada, bo więcej mnie ona kosztuje. Psiakrew. Smutno mi się zrobiło, ponuro wręcz. Chciałam w gwiazdy popatrzeć, żeby sobie polepszyć - smog się na moim niebie rozsiadł się i nie pozwala. Chciałam Mayalla posłuchać - powstrzymała mnie myśl, ile to mnie będzie kosztowało w jednostkach prądu. Nie ucieszyła mnie nawet myśl, że w związku ze smogiem jutro komunikacja miejska jest darmowa, i tak mam miesięczny. Psiakrew.
Kaukokaipuu mnie opanowało bez reszty - czyli tęsknota za miejscami, w których nigdy nie byłam. Za moją wyspą mnie tęsknota opanowała. Za budzeniem się rano z pewnością, że jedynie huragan mnie może zaskoczyć, a nie podwyżka cen prądu. Że pora deszczowa nadejdzie, a nie pora na przywódców narodu z ostatniej ligi niemieckiej. Że poczuję wiatr we włosach, a nie strach w sercu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz