poniedziałek, 9 listopada 2015

Darmowy weekend

W listopadzie niektóre obiekty kulturalne (!) można zwiedzić za darmo. Między innymi Zamek Królewski, toteż postanowiłam się ukulturalnić darmowo, tym bardziej, że odwiedziła mnie koleżanka. Na wyżyny trzeba było się wspiąć, żeby nie pomyślała, że jakiś niekulturalny słoik ze mnie. Ukulturalniałyśmy się już zatem w sobotę na Starówce, z obrzydzeniem patrząc na Kamienne Schodki. Po renowacji przed kilku laty straciły zupełnie charakter. Teraz są bezpłciowe, bez patyny i jakiegokolwiek klimatu. Na Starówce mnóstwo cudzoziemców. A może to uchodźcy? Ci, co to prawdziwi Polacy ich nie chcą? Z jednym z cudzoziemców podzieliłam zachwyt nad dużą bańką mydlaną unoszącą się nad głowami. Potem szłyśmy Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem aż do palmy. Nogi nam wchodziły tam, gdzie plecy tracą szlachetną nazwę. W tramwaju podsłuchałyśmy (nie dało się nie słyszeć) rozmowę młodego człowieka ze swoją żoną, partnerką? W każdym razie na pewno z matką jego dzieci, bo w rozmowie do dzieci się właśnie odniósł. Otóż tłumaczył swojej pani, że jedzie do rodziców teraz, bo jutro nie może. Z dziećmi nie pojedzie, bo ojciec powiedział, że Natalka go wk..a. Bo zła jest. Rozmówczyni zakończyła rozmowę gwałtownie, czemu się nie dziwię. Ja bym jeszcze dodatkowo strzeliła gościa po powrocie do domu. Z poleceniem przekazania ojcu owego strzału. Na moje czwarte piętro ledwo weszłyśmy, ale czekał nas wieczór przy kominku, nie miałyśmy wyjścia. Wieczór się odbył, z przyjemnością posiedziałyśmy przy białym winie i gadałyśmy.  
W niedzielę wyruszyłyśmy dość wcześnie, dołączyła do nas moja starsza córka z wnukiem. Okazało się, że na taki sam pomysł wpadło mnóstwo innych ludzi. Kolejka stała na dziedzińcu i daleko poza nim. Czekałyśmy ponad godzinę chyba. Czy było warto? Nie wiem, sal dużo, oglądania dużo, ale moja córka tak pędziła, że nie dane mi było pozamyślać się nad niektórymi eksponatami. Chyba muszę taki wypad powtórzyć już sama. 

 Udało mi się na chwilę zatrzymać nad butami. Cudo. Ależ kobiety miały kiedyś drobne stópki... W sumie to może dalej mają, ja tylko mam stópkę, jak podolski złodziej (tak mawiała moja babcia). W każdym razie butki były śliczne.





To sypialnia królewska. Malutkie to łóżeczko bardzo. Kolor szczególny, jak dla mnie skutecznie powstrzymujący przed zaśnięciem. 
Moje łóżko po wyjeździe koleżanki tak mnie zapraszało do zaśnięcia, że uległam. Dość szybko uległam. Z obopólną, mam nadzieję, przyjemnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz