Tegoroczne Święto Niepodległości postanowiłam obejść szerokim łukiem. Nie tylko ze względu na pogodę. Dostaję czkawki widząc race, słysząc bogoojczyźniane przyśpiewki prawdziwych Polaków i widząc zacięte buźki jedynych słusznych patriotów. Niemniej życzę niepodległościowo, za moimi ulubionymi tkliwymi nihilistami, by każdy pielęgnował
swoją wewnętrzną niepodległość i w dobie pośpiechu postawił na wolność.
Godnie pielęgnując moją osobistą niepodległość wzięłam się za przygotowywanie mikołajkowych drobiazgów dla znajomych. Postanowiłam poeksperymentować z masą glicerynową i zrobić własne mydełka. Rozpuszczam masę glicerynową w kąpieli wodnej, dodaję zapachy. Tym razem jabłko i cynamon oraz korzenny - moje ulubione i przy okazji stanowczo świąteczne. Do foremek w kształcie gwiazdek wsypałam odrobinę suszonego kwiatu pomarańczowego i obficie cynamonu. Zalałam płynną masą glicerynową i.. już. Zważywszy, że to moje pierwsze mydełka, całkiem nieźle się prezentują.
Mydełka w foremkach, dopiero zastygają.
A te już gotowe. Całkiem, całkiem... Owinę je w kolorową folię, zawiążę kokardki i obdaruję znajomych. Zawsze lubiłam dawać własnoręczne upominki.
Mam jeszcze formę z aniołkami, ale to już wybiórczo potraktuję, dla osób dla mnie szczególnych. Z nieco inną kompozycją zapachową - białe piżmo i suszony kwiat jaśminu. Niewinnie tak, anielsko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz