niedziela, 22 listopada 2015

Egzotycznie

Postanowiłam dziś otrzeć się o wielki świat, pojechałam na Chmielną. Kiedyś nazywała się Rutkowskiego, o ile pamiętam. Miała aspiracje do bycia ekskluzywną. Miała, to dobre określenie. Mimo kilku sklepów i knajpek z pretensjami do wielkoświatowości - zwykła bryndza. Szaro, brudno i smutno. Większość sklepów otwarta, ludzi niewielu. Śmieci fruwały wokół koszów, chodniki zaplute, jak w szpitalu dla gruźlików. Zniesmaczona widokiem zajrzałam do Empiku w poszukiwaniu drobiazgów podchoinkowych. Niewiele znalazłam: książkę dla Mai, kilka dzwoneczków na balkon i jedno cudo - patynę postarzającą w kolorze Old gold w paście. Będzie w sam raz do doniczek. Kupiłam też cienki, miedziany drucik jeszcze nie wiem do czego, ale na pewno się przyda. Zajrzałam też do sklepu na Nowym Świecie z duperelami, jakieś dwa tygodnie temu widziałam tam pojemniczki w miedzianym kolorze, bardzo mi potrzebne. Po wejściu do sklepu zgłupiałam chyba całkiem, bo nabywszy stopery w kolorze jadowitej zieleni wyszłam zapominając całkiem o pojemniczkach. Wracać mi się nie chciało, będę musiała przyjechać w poniedziałek po pracy. Rozochociłam się zakupowo, poszłam do C & A. Wybrałam dla siebie świąteczną piżamkę - flanelowe spodnie w świąteczną kratkę, wiązane na czerwoną kokardkę i czerwoną bluzę. I już teraz myślę, jak cudnie będzie zasiąść świątecznie przed kominkiem w takiej piżamce, ciepłych skarpetach w koty i kubkiem herbaty z cytryną!
Po powrocie zabrałam się za doniczki. Jedną już jakiś czas temu włożyłam w indyjską torebkę, którą dostałam od koleżanki. Druga wyglądała stanowczo za mało egzotycznie. No to wygląda bardziej. Bardzo bardziej. Posmarowałam ją pastą Old gold, poprzyklejałam jakieś świecidełka, obwiązałam wstążeczką... Zaczynam podejrzewać, że coś ze mną jest nie do końca w porządku... Zamiast zająć się poważnymi sprawami, spędzam czas nad pierdołami. Toż przecież takie doniczki, kinkieciki, pierdółki to marność nad marnościami. A tu tempus fugit, jak głupi! Ale... jak już musi, to lepiej niech fugit egzotycznie... Zawsze to ciekawiej, niż tak bez wyrazu, nijako. W takiej scenerii wzięłam się za czytanie odkładanej przez czas jakiś Księgi czynów Melika Daniszmenda, założyciela tureckiej dynastii Daniszmendów. Quot libros, quam breve tempus, ot co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz