czwartek, 26 lipca 2012

In vitro veritas coraz bardziej

Komu przeszkadzają związki partnerskie? Przecież nie zagrażają nikomu i niczemu, ot, jeszcze jedna forma związku międzyludzkiego. Tymczasem piana pokrywa niektóre pyszczki, kiedy o tym mówią. A ja sobie poczytałam Konstytucję nieco uważniej. I zauważyłam art. 18, jeden z artykułów fundamentalnych, określający stosunek państwa do rzeczy najważniejszych. Brzmi on następująco:Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny ma zatem wyjątkową ochronę państwa. Czego się tu bać? To się nie zmieni, szczególnie chroniona przez państwo będzie wciąż instytucja małżeństwa, a inne formy związków już szczególnie chronione nie będą. Swoją drogą... co znaczy "wyjątkowa ochrona państwa"? Wspólne rozliczanie PIT-u? Czy raczej likwidowanie kolejnych ulg podatkowych? Becikowe czy brak żłobków? Jeśli rzeczywiście państwo tak wyjątkowo chce chronić rodzinę (czy wg państwa wolny związek z nieślubnym dzieckiem też podlega tej ochronie?), czemu nie chce uregulować sprawy in vitro? Pozwoliłoby to przecież na posiadanie dzieci przez pary (małżeńskie!), które z jakichś powodów dzieci mieć nie mogą. I tak by było cudnie i konstytucyjnie, byłoby małżeństwo, byłoby rodzicielstwo, byłaby rodzina.
Mam mieszane uczucia co do in vitro. Z jednej strony obawiam się gmerania w genetyce, bo to może prowadzić do różnego rodzaju nadużyć. Niejeden raz już do genetyki dorwał się jakiś szaleniec. Z drugiej strony jednak, jeśli jest to jedyna możliwość posiadania dzieci przez tych, którzy tego bardzo chcą... Należy tę sprawę jednak uregulować, tak zabezpieczyć, by nadużycia wykluczyć. Ale na to nie ma szans, jak sądzę, w obecnym sejmie. Widać ewidentnie ogromną zależność od kleru. Jeśli bowiem jakiś biskup pozwala sobie zagrozić posłom ekskomuniką, to nie wygląda to na świeckie państwo. Jeśli w sali sejmowej wisi krzyż (miecz Damoklesa!), to nie wygląda to na niezależność światopoglądową. To wygląda na reprezentowanie interesów jednej grupy. Licznej co prawda, ale poza nią też istnieją ludzie. I maja prawo do poszanowania swoich potrzeb, przekonań i marzeń. Marzeń o nierepresyjnym państwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz