I wezwał Pan był baby dwie przed oblicze swoje boskie. Tę madonnę prawicy i tę flagową liberalizmu, co to ludzie gadają, że nie zawsze babą była. I przyjrzał się im uważnie, jak tylko Pan potrafi. Popatrzył na twarze babskie w skupieniu boskim, albowiem ptaszkowie niebiescy donieśli mu, że jedna z nich twarz boksera posiada. I znalazł był Pan tę Tysonównę prawicy, albowiem Pan zawsze znajdzie, czego szuka. I przyjrzał się bliżej i w duszę jej zajrzał i ze wstrętem spojrzenie boskie wycofał, żeby ócz swych boskości nie zapaprać. Tak było tam duszno od ksenofobii, tak ciasno od bogoojczyźnianej zapiekłości, że miejsca na zdrowy rozsądek Pan nie ujrzał. I odwrócił Pan się plecami boskimi do baby owej albowiem głupoty Pan nie trawi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz