wtorek, 5 lutego 2013

Uf

 Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak chorowała. Przez ponad dwa tygodnie bałam się, że się uduszę, że nie zdążę złapać oddechu między paroksyzmami kaszlu. Bolało mnie właściwie całe ciało z wysiłku. Ale wreszcie jest lepiej. Do diety rosołowej doszły banany. Mogę już nawet ruszać się bez ryzyka kaszlu. W nocy gorzej, ale i tak o niebo lepiej, niż było. Są dwa plusy tego minusa: nie palę i schudłam około 5 kg. I mam już dość leżenia, a właściwie siedzenia, w łóżku. Mam już trochę siły, coś dzisiaj zrobię w domu. Uf.

2 komentarze:

  1. dziś robota a jutro wizyta...u lekarza bo się pogorszyło?

    OdpowiedzUsuń
  2. Lekkie ogarnięcie chorobowego pobojowiska tylko ).

    OdpowiedzUsuń