Poczytałam informacje z wczorajszej manifestacji przeciwko uchodźcom, pooglądałam zdjęcia z tejże manifestacji. I zrobiło mi się niesłychanie smutno. Jakże krótką jest ludzka pamięć...
W latach 80-tych wyjechało z Polski około miliona osób, uchodźców reżimu komunistycznego. W większości były to osoby wykształcone i młode. Ile z tych emigracji było ucieczką powodowaną zagrożeniem życia? Ile względami ekonomicznymi? Można sprawdzić w statystykach.
Zdarzały się również porwania samolotów (jedno, nieudane zresztą, w latach 70-tych sprokurował Polak mający w kieszeni kostkę trotylu), ale przecież nikt nie nazwałby tego terroryzmem - to było działanie w słusznej sprawie.
Obóz dla uchodźców w Traiskirchen koło Wiednia przyjmował podobno około 100-200 osób z Polski dziennie. Większość wyjeżdżała do RFN lub do Austrii właśnie. Te kraje miały najbardziej liberalną politykę migracyjną wobec obywateli krajów bloku wschodniego, choć Austria była głównie miejscem przesiadkowym. W sumie w latach osiemdziesiątych do RFN wyjechało ponad 700 tysięcy obywateli polskich, do USA ponad 70 tysięcy, do Kanady 65 tysięcy, do Australii 22 tysiące, do
Szwecji 17 tysięcy i mniej więcej tyle samo do Austrii. Po kilka tysięcy do Belgii, Danii, Finlandii, Norwegii, Francji, Holandii i
Szwajcarii.
Wyjeżdżali profesorowie, inżynierowie, lekarze, nauczyciele. Wyjeżdżali do obcych kulturowo państw, w wielu z nich religią dominującą był protestantyzm, a więc według katolików herezja kościolna. Jak byli postrzegani? Dość często jako dzicz, nadmiernie pijąca i awanturująca się. Tworzono specjalne ośrodki, aby pomóc emigrującym Polakom przystosować się do innych środowisk, ułatwiano naukę języka, dawano możliwości pracy.
Bez komentarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz