Pan prezes głosi, że kobieta powinna rodzić dziecko po to, żeby je ochrzcić. Co dalej, nie mówi. Pan minister od zdrowia zaleca ograniczenie liczby cesarskich cięć przy porodzie. Podobno poród naturalny jest lepszy i dla matki, i dla dziecka. Profesor z najczulszym sumieniem lekarskim na świecie stwierdza, że osoby o poglądach lewicowych mają większe problemy z zajściem w ciążę, a powodem jest przesadna dbałość o szczupłą sylwetkę. Jasna cholera! Kiedy ksiądz Longchamp zauważył u dzieci z in vitro odróżniającą je od innych bruzdę myślałam, że nie jest mnie w stanie już nic ruszyć. Tymczasem rusza mnie coraz bardziej. Przerażający jest ten festiwal głupoty i zakłamania. Klauzulę sumienia zaczynają stosować wszyscy, jak leci. Kurier z jakiejś firmy odmówił wejścia do lokalu gazety niezgodnej z jego poglądami z powodów ideologicznych właśnie. Kiedyś wydawało mi się niemożliwe, żeby lekarz odmówił wykonania jakiegokolwiek zabiegu z powodu posiadanych poglądów - składa przecież przysięgę, że będzie ratował ludzkie życie i zdrowie. Dzisiaj to norma, lekarz zasłania się klauzulą sumienia i sprawa załatwiona. Ma czyste ręce, bo przecież ma sumienie. Umiera matka, dziecko, człowiek, a on ma czyste sumienie. Przelewa mi się, ulewa i rozlewa. Język używany publicznie mnie boli. Wartościowanie ludzi ze względu na poglądy mnie boli. Podłość mnie boli. Coraz bardziej boli mnie wszystko w człowieku. I przestaje być żartem szukanie miejsca na ziemi bez tego wszystkiego. I ciągle aktualne są słowa pastora Niemollera, napisane w 1942 roku, coraz bardziej aktualne.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz