I wezwał Pan babę przed oblicze swoje boskie i natchnął ją był duchem swoim boskim. Intensywnie natchnął był. Natchnięta przez Pana intensywnie baba, wytchnęła z siebie co jej w duszy skowyczało, a skowyczało długo bez powodzenia próbując się z baby wydostać. Interwencja Pańska nieodzowna była, by skowytów się pozbyć. Wolna od skowytów baba zawinęła zamaszyście spódnicą i poszła w świat natchnienia szukać, kędy bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, kędy panieńskim rumieńcem dzięcielina pała. Albowiem duch tchnie, kędy chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz