Co jakiś czas w mediach ukazują się bloki nagonek. Tak to nazywam. Wystarczy, by gdzieś ukazała się jedna wiadomość, mało przychylna jakiejś grupie społecznej, aby pozostałe gazety, portale przyłączały się z upodobaniem. Ostatnio obserwuję polowanie na matki-Polki. Zgadzam się z prof. Mikołejko, który pisał o terrorze "wózkowych", przeraziła mnie nieco reakcja, a właściwie nadreakcja, mediów. Moim zdaniem poszczuto dzietnych przeciwko bezdzietnym. Odgrzano wypowiedzi Marii Czubaszek, Grażyny Torbickiej i innych, by udowodnić, że życie bez dziecka jest życiem jałowym i bezsensownym. I apoteoza matek-polek, również w komentarzach internautów, gotowa. Nawet biorąc pod uwagę, że internauci nie są grupą reprezentatywną dla polskiego społeczeństwa, jest to i tak przerażające, że pogląd "żyj i daj żyć innym" jest wyjątkowo niepopularny w kraju nadwiślańskim. Każdy, kto odstaje od bogoojczyźnianego wzorca, obrywa. Jak bowiem można mieć czelność uważać, że związek dwojga ludzi nie musi wydawać słodkich owoców w postaci dzieciątek, wdzięcznie uczepionych matczynej spódnicy? Matczynej, bo tatuś ciężko na ową gromadkę pracuje w tym czasie, a i spodni czepiać się trudniej. Spódnicy, bo kobieta ma się ubierać kobieco. I basta. Dulskie stereotypy rządzą u nas niepodzielnie. Zero tolerancji, nie mówiąc o zrozumieniu, dla tych "innych". Polski kołtun ma się świetnie. A tymczasem jakieś badania w krajach wyżej od nas rozwiniętych (gospodarczo? kulturowo?) wykazały, że coraz mniej liczy się stereotyp przy wybieraniu partnera życiowego. Panowie już niekoniecznie poszukują słodkich idiotek, bogato wyposażonych przez naturę lub perfekcyjnych pań domu. Panie już nie czają się na faceta z grubym portfelem. Tam bardziej zaczyna się liczyć osobowość partnera, jego charakter, wspólne wartości. Na wschodzie, póki co, bez zmian. Matka-Polka rządzi. Nawet, jeśli dziecko urodziła dla becikowego albo "bo tak wypada". Fuj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz