niedziela, 23 września 2012

Pumpkin

Odkryłam dynię. Nigdy nie jadłam nic dyniowego poza pestkami i nigdy nie robiłam nic dyniowego. Zauważona jednak na straganie dynia tak mnie zauroczyła kolorami, że się nie oparłam i kupiłam. Okazała się skarbem. Z miąższu zrobiłam dyniowe kuleczki w occie, pestki ususzyłam, a korpusik wykorzystałam jako wazon na jesienne kwiaty. Wygląda cudnie. 
Bardzo lubię początek jesieni. Jest wreszcie rześko, no i te kolory... Wczorajszy spacer po parku z wnukiem był w związku z tym wspaniałym przeżyciem. Dużą radość sprawiało mi wędrowanie z małym ludkiem i pokazywanie mu jesiennego świata. Chłonie wszystko, jak gąbka. Córka co prawda miała wątpliwości, czy Jasiek rozumie pojęcie "w kolorze czerwonego wina", ale co tam. Wyglądało, jakby rozumiał. Patrzył na wszystko swoimi brązowymi, jak kasztany oczkami i miał w nich tę świeżą ciekawość, jaką mają chyba tylko dzieci. Kiedy się żegnaliśmy, Jasiek powiedział: baba nie idzie przecież. Baba jednakże poszła i zajęła się dynią. Kiedy do mnie przyjdą oboje, i Majka, i Jasiek, pokażę im kolory jesieni w dyniowym wazonie.

1 komentarz: