Roderyk był mężczyzną niespełnionym. Imię, jak z germańskiej sagi zobowiązywało do czynów wielkich i niezwyczajnych. Tymczasem Roderyk był zwyczajny. Ożenił się późno i bogato, licząc na dostatnie życie, które należało mu się, jak psu kaganiec. Okazało się, że jednak jakoś rodzinę utrzymać musi, tym bardziej, że z czasem powiększoną o potomków. Imał się różnych zajęć, różne interesy prowadził. Nie mając jednakże zmysłu do owych interesów, więcej tracił, niż zyskiwał. Ale nic nie doskwierało mu bardziej, niż brak szacunku otoczenia. Myślał, czym by tu siebie dopieścić i myślał. I wymyślił.
Otóż kobiety spotkane w ciągu Roderykowego życia nauczyły go wiele, na poletku kobiecym czuł się zwycięzcą. Stosunkowo często się czuł, albowiem lubił tę robotę. Niekoniecznie konsumpcję. Wichry namiętności targały Roderykiem w tę i nazad, kiedy patrzył lub tylko wyobrażał sobie, że patrzy. Nie, nie porno, to zbyt oczywiste. Zaglądał na przeróżne portale internetowe, gdzie amatorki ochoczo ukazywały obszary interesujące z jego punktu widzenia. Hektary ud gładkich, ramionek toczonych i biustów różnego autoramentu, o bardziej dogłębnych wizjach nie wspominając! Nurkował w tym zbiorniku w każdej wolnej chwili, uwielbiał to po kokardy. Oficjalnie, rzecz jasna, to on pracował przy tym komputerze, jak dziki osioł jakiś, byt rodzinie zapewniając. A jaki to mąż troskliwy z niego wszystkimi otworami wyłaził... i na dom zarabia, i po babach nie biega, nic tylko zazdrościć by każdej takiego. No to sobie oglądał, czasem zagadywał, czasem nawet wdał się w wymianę kilku zdań... I tak ad mortem defecatam.
Otóż kobiety spotkane w ciągu Roderykowego życia nauczyły go wiele, na poletku kobiecym czuł się zwycięzcą. Stosunkowo często się czuł, albowiem lubił tę robotę. Niekoniecznie konsumpcję. Wichry namiętności targały Roderykiem w tę i nazad, kiedy patrzył lub tylko wyobrażał sobie, że patrzy. Nie, nie porno, to zbyt oczywiste. Zaglądał na przeróżne portale internetowe, gdzie amatorki ochoczo ukazywały obszary interesujące z jego punktu widzenia. Hektary ud gładkich, ramionek toczonych i biustów różnego autoramentu, o bardziej dogłębnych wizjach nie wspominając! Nurkował w tym zbiorniku w każdej wolnej chwili, uwielbiał to po kokardy. Oficjalnie, rzecz jasna, to on pracował przy tym komputerze, jak dziki osioł jakiś, byt rodzinie zapewniając. A jaki to mąż troskliwy z niego wszystkimi otworami wyłaził... i na dom zarabia, i po babach nie biega, nic tylko zazdrościć by każdej takiego. No to sobie oglądał, czasem zagadywał, czasem nawet wdał się w wymianę kilku zdań... I tak ad mortem defecatam.
Lata leciały, a Roderyk wciąż wichrom namiętności dawał się targać w zbiornikach internetowych przeróżnych. Ślinił się coraz obficiej w miarę upływu lat, bo tych lat przybywało w przeciwieństwie do zębów. W końcu nie miało co tamować ślinotoku. Biedny, niespełniony Roderyk zaślinił się na śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz