niedziela, 2 sierpnia 2015

Ósmy grzech główny - odium

Czytam pod wieloma artykułami agresywne komentarze. Wszyscy biją na alarm: hejt (przepraszam za obcobrzmiące słowo)! Internetowa anonimowość wyzwala w ludziach agresję podobno. Tymczasem przyzwolenie na agresję, zarówno słowną, jak i czynną istnieje przede wszystkim w świecie realnym. Niedawno czytałam o bójce nastolatek w tramwaju, wczoraj czy przedwczoraj o pobiciu jakiegoś mężczyzny przez nastolatki. Winne podobno gimnazja! Prasa doniosła o skandalicznym zachowaniu kibiców albańskich podczas jakiegoś meczu. Oburzające! Nasi kibice nie pozwoliliby sobie na taką eksplozję nienawiści przynależeniowej, w życiu! Potraktowano nas karygodnie, no. Jednocześnie docierają do mnie pomruki kampanii wyborczej. Słyszę o kościelnej groźbie ukarania urzędującego wciąż prezydenta za podpisanie ustawy o in vitro, odsądzenie od czci i wiary wszystkich, którzy są za tą ustawą. Radio rydzykowe funduje wiernym czułe granie na strunach poczęcia pozaustrojowego pochwalając plucie agresją pod adresem Prezydenta. Gdzieś przeczytałam, że jeden Komorowski wydał rozkaz rozpoczęcia Powstania Warszawskiego rozpoczynając zagładę 200 tysięcy mieszkańców Warszawy, drugi Komorowski rozpoczyna zagładę narodu, o przepraszam, Narodu, podpisując wspomnianą ustawę. Czytam guru Frondy, filozofa (sic!) Terlikowskiego, przypominam sobie słowa posłanki Pawłowicz o kobietach biorących udział w manifestacji przeciwko gwałtom. I osobiście uczestniczę w obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego: race, pochodnie i wrzaski rozentuzjazmowanej prawicowo młodzieży, głównie młodzieży! Budzenie dumy narodowej, psiakrew! O, wzburzyłam się... Obudziłam w sobie złość do tego, co mi obce, co inne, niż moje przekonania. Czyż nie powinnam taka oburzona stanąć sobie w centrum i odpalić racę? Może tylko zieloną, miast czerwonej. Żeby zaznaczyć, że nienawidzę nienawidzących. Oj, Kornacka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz