czwartek, 21 kwietnia 2011

Ziarenko

Małe, zdałoby się niepozorne i zahukane ziarenko piasku wędrowało w nieprzyjaznym, słonym środowisku oceanu w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Zewsząd czyhało niebezpieczeństwo. A to jakiś waleń mógł połknąć mając nieszczelne fiszbiny, a to kałamarnica zawadzić śluzowatym ramionkiem (fuj!). Biedne ziarenko piasku czuło się przerażone. Takie samotne i maleńkie w mokrym przestworze słonej wody, ech... Przemierzając morza i oceany szukało przystani, ciepłej i przytulnej. Ujrzało muszlę, całkiem zgrabną i powabną. Podeszło bliżej i poczuło wszechogarniający je spokój. Muszla promieniowała czymś, co dawało poczucie bezpieczeństwa. Wskoczyło zatem ziarenko piasku ochoczo w opiekuńcze i przyjazne ramiona perłopława. I poczuło błogi spokój. Leżało sobie tak, bezpieczne już i spełnione, nie zauważając kreciej roboty podstępnego perłopława, który systematycznie otorbiał ziarenko swym miąższem. A perłopław otorbiał, oj otorbiał. Miąższem swym oślepiał, omotywał, otaczał. Ciepłymi, oślizgłymi ramionami socjalizował ziarenko, aby omiąższone rodzinnie i cieplutko nabierało cech pożądanych i jedynie słusznych dla każdej jednostki społecznej. Dusić się niepostrzeżenie ziarenko zaczęło, ale już zbyt późno, już omiąższone było po kokardy. I tak trwałoby w owej ciepłocie oślizgłej, gdyby nie brutalna dłoń poławiacza pereł, która bez znieczulenia wyrwała otorbione ziarenko z bezpiecznych ramion perłopława. Leży sobie teraz ziarenko wśród innych podobnych jemu, otorbionych, i kombinuje, co się z nim stanie. Jeśli będzie miało szczęście, zawiśnie bowiem na łabędziej szyi kobiecej, smukłej a kuszącej. Jeśli pecha mu życie przyniesie zostanie rzucone przed wieprze w charakterze karmy, lekceważonej oraz w mierzwie i błocie się poniewierającej z powodu braku apetytu u wieprzy. Braku apetytu na perły rzecz jasna.
Quo vadis, życie?

/Inspirację zawdzięczam Andrzejowi Poniedzielskiemu, jak czerpać to od najlepszych, a co tam/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz