niedziela, 12 czerwca 2011

Ya maha(m)

Mój brat kupił starą Yamahę i postanowił przewieźć na niej starszą siostrę. Dostałam śmieszny kubraczek, kask i przykazania: sztywno siedź i pochylaj się razem z motorem, bo inaczej się wywrócimy. Zięć stojący z boku uśmiechał się pod nosem, bo wiedział, że motor lubię i specjalnych instrukcji nie potrzebuję. Ale brat instruował z poważną miną, więc nie wypadało przerywać. Pojechaliśmy na cmentarz, żebym mogła zobaczyć symboliczną tabliczkę, jaką brat umieścił dla naszego wujkodziadka, który zginął prawdopodobnie w obronie Kępy Czerniakowskiej w 1939 r. Tabliczkę obejrzałam, grób prababci oczyściliśmy wspólnie z chwastów i wtedy pojawił się w pobliżu jakiś pan, któremu brat przyglądał się z zainteresowaniem mrucząc do siebie: K. czy nie K.? Nie odzywałam się, bo żadnego K. nie znam. I tu brat zyskał mój podziw. Krzyknął uprzejmie do pana: Dzień dobry! Czy pan ma na imię Tadeusz? Tak - odpowiedział pan zdziwiony wyraźnie zaczepką. K.? - kontynuował brat. Tak, K. - pan był zdziwiony coraz bardziej. Ja jestem Piotr.... syn Tadeusza. I zaczęło się ściskanie rąk i nóg, okrzyki powitalne itd. Mila rozmowa, wspominanie i takie tam. Czym brat wzbudził mój podziw? Ano tym, że zaczepił potencjalnie obcego człowieka. Ja bym się w życiu nie odważyła, nieśmiała jestem. I tym, że pamiętał człowieka sprzed lat chyba dwudziestu. Na wszelki wypadek teraz będę każdego napotkanego pana pytać: czy pan ma na imię Tadeusz? I mam nadzieję, że za tydzień znów pojeżdżę i zakrzyknę: Ya maha(m) wam z siodełka )).
Kiedy wróciliśmy czekał na nas pstrąg w ziołach, pyszne ziemniaczki z przyprawami i grillowane bakłażany, które okazały się kabaczkiem ). A potem było już normalnie, powrót do domu. Znów budują w pobliżu nowe bloki. Trzy. Dwa z nich są jasne, jeden prawie czarny. Pewnie zamieszka w nim zorganizowana grupa satanistów. Nasz klient - nasz pan. K?

2 komentarze:

  1. Niespodzianek bez liku :) Mila niedziela...i ta Ya_maha...Poznaj mnie ze swoim bratem ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. To była bardzo miła niedziela ). Na motorze kwiknęłam tylko raz, kiedy brat mi pokazywał, ile Yamaha "wyciągnie" ).

    OdpowiedzUsuń