Dzielenie z kimś swojej przestrzeni jest trudne. Często ktoś tak bardzo się w niej mości, że na własny kawałek podłogi nie ma już miejsca. Pomijam wchodzenie komuś w prywatność w kapciach, czy z butami - np. kontrolowanie telefonu, korespondencji - bo to prymitywne i obrzydliwie prostackie. Nie świadczy o uczuciu osoby kontrolującej, jak to zwykły takie osoby określać. Przeciwnie - świadczy o braku szacunku, o traktowaniu przedmiotowym. A ja nie mam ochoty być traktowana, jak czyjaś własność. Jeśli natomiast godzę się na takie traktowanie, to świadczy o tym, że sama siebie nie szanuję. Paskudne uczucie i nie umiałabym z nim żyć.
Pewnie, że wielokrotnie miałam ochotę komuś w coś zajrzeć, na szczęście na ochocie się kończyło. Ale czułam się wrednie z taką świadomością, że miałam ochotę. Kiedy czuję, że ktoś ma nieczyste wobec mnie intencje, kiedy przestaję komuś ufać - sama odchodzę, wycofuję się z układu. Jeśli się pomyliłam, zwykle po wyjaśnieniach jest w porządku.
Wchodzić z kapciami, czy butami można też subtelniej (sic!). Gdzie byłaś? Z kim? Po co? A dlaczego beze mnie? Beze mnie nie wolno. Należy mi się cały twój czas, całe twoje myśli, całe twoje życie. Brrrr...
Każdej bliskiej mi osobie daję wolność. I każdy z niej korzysta wedle uznania.
Bo ja lubię i chcę budzić się rano z czystą twarzą.
Wieniawa, mój ulubiony ułan rzekł był kiedyś: W dyplomacji można robić świństwa, ale nigdy głupstw. W kawalerii jest odwrotnie. No to ja jestem... kawalerzystką? ułanką? No, kawalerzystą płci przeciwnej, ułanem malowanym. I tylko panienki za mną nie latają.
Wiersz "Lustro"...
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje zdanie.Tojka
I portret Doriana Gray'a.
OdpowiedzUsuńTakie portrety powinni dostawac na poczatku kariery politycznej Ci, którzy decydują o naszym życiu. Obligatoryjnie. Zamiast mandatu.
OdpowiedzUsuńT
Krzywicka pisała, że człowiekowi dusza na twarz wyłazi. Szkoda, że nie wszystkim.
OdpowiedzUsuńBo nie wszyscy mają duszę...
OdpowiedzUsuń