niedziela, 18 grudnia 2011

Wszystkie moje dzieci

Wyjątkowo opornie w tym roku idzie mi przygotowywanie świąt. Postanowiliśmy tym razem dać sobie prezenty wykonane własnoręcznie, dla córek robię więc na drutach modne teraz kominy - szalik połączony z kapturem: dla starszej ciemny fiolet, dla młodszej stalowy. Młodszy zięciunio dostanie "bandycką" kominiarkę, taką z otworami na usta i oczy, starszy chyba nauszniki. Dzierganie tych prezentów zajmuje mi dużo czasu, ale został mi do zrobienia już tylko ostatni komin. Tylko Jasiek i Majeczka dostaną zabawki kupione - udało mi się kupić mięciutkie przytulanki Elmo. Obydwoje bowiem, niezależnie od siebie, kochają Elmo z Ulicy Sezamkowej. W tym roku święta będą zresztą całkowicie im podporządkowane, a więc choinka sztuczna, żeby się nie pokłuły, menu odpowiednie dla brzdąców i dużo kolorowych pierniczków. Próbuję przekupić sąsiada, żeby robił za Mikołaja - obiecałam mu stertę pierogów i sernik - zastanawia się jeszcze, drań. Cieszę się z ich obecności w moim życiu i stwierdzam po raz kolejny, że mam ogromne szczęście mając takie dzieciaki - mądre, ładne i ciepłe, wszystkie sześć sztuk. Kiedy siadamy do wigilijnego stołu jest wesoło przede wszystkim, ale też bardzo, bardzo wzruszliwie - wspominamy, rozmawiamy o przyszłości i dajemy sobie dużo ciepła w każdym geście, nawet podając kolejną potrawę. Wzruszają mnie te moje dzieci coraz bardziej - chyba się starzeję ). Ale mam wilgotne oczy, kiedy widzę, jak córki wspierają się wzajemnie, jak wszystkie dzieci są nasze - zarówno Jasiek, jak i Majka tulą się do wszystkich i śmieją do siebie wzajemnie na swój widok ). Majeczka widząc Jaśka śmieje się uderzając łapkami w tłuste kolanka, a Jasiek leci do niej z zaślinionym dziobem. Mały, zaśliniony czołg ). Ten mały zaśliniony czołg zapamiętał mnie głównie, jako lokomotywę. Jakiś czas temu bawiłam się z nim drewnianymi klockami, nauczyłam, jak zbudować lokomotywę. Teraz, kiedy mnie widzi, leci od razu po klocki i szuka tego czerwonego, który robi za komin. Ja mam zbudować pociąg, a on wykańcza dzieło umieszczając z dumą komin na pierwszym klocku. Potem budujemy wspólnie bramę, przez którą pociąg z Jaśkiem, jako maszynistą, przejeżdża z poświstem: ciuch, ciuch, ciuch. Radość Jaśka, kiedy udaje się przejechać bez zburzenia bramy jest cudna ). Majeczka najpierw sprawdza moje bransoletki - czy mam coś nowego. Najbardziej podoba się jej mój jeż (w jej wykonaniu to jest jeś). Zasypia na moich kolanach oglądając bajkę. I jak tu się nie wzruszać, no jak?

2 komentarze:

  1. nawet mała "kobietka" błyskotkami sie interesuje, a facet jak to facet od najmłodszych lat musi ciagnąc ten wózek....i w dodatku z poświstem: ciuch, ciuch , ciuch...)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciągnie wózek facet, żeby kobietce kupić ciuch? )

    OdpowiedzUsuń