sobota, 3 marca 2012

Blues o czwartej nad ranem

Poczułam wiosnę. W nocy, kiedy ludzie śpią, ona przychodzi. Powiewa silnym, choć ciepłym wiatrem zachęcając świat do zrzucenia ciężkich okryć. Wciska się ze swoją wiosenną świeżością w każdą moją zmarszczkę. Szepcze do mnie kusząco: świat wypięknieje, kiedy nadejdę, tylko mi pozwól; zrób porządek w sobie, powyrzucaj śmieci i przyjdę.
Słyszałam wiosnę wracając do domu o czwartej nad ranem. Postanowiłam więc zrobić porządek na balkonie, umyć okna i odkurzyć wszystkie zakamarki. Niech wreszcie przyjdzie wiosna, niech będzie mi cieplej i lżej. I niczego nie zamiotę pod swój nowy, modlitewny dywanik. Położę go przed łóżkiem na świeżo wycyklinowanej i polakierowanej podłodze w sypialni. I zrobię lampę przyciągającą tylko dobre sny. A na wysprzątanym balkonie zawieszę dzwoneczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz