Moja babcia zmarła ponad 20 lat temu, a ja wciąż pamiętam uczucie, jakie tkwiło we mnie: egoistyczny żal, że odeszła i mnie zostawiła. W nosie miałam to, że przestała odczuwać ból, że przestała cierpieć. Liczyłam się ja i moje osamotnienie. Obrzydliwe to było z mojej strony, ale podobno normalne. Kiedy odchodzi ktoś bliski, kochany (bez względu na powód odejścia) to właśnie najczęstsze uczucie, uczucie zawodu. Lęgnie się wtedy w człowieku brzydki nietoperz. Lata wplątując się innym we włosy, krzyczy wielkim głosem, jaki to on skrzywdzony jest. Jak to zaufał komuś, kto na to zaufanie nie zasługiwał. Jak został skrzywdzony, wykorzystany i zdradzony. Wpija się wampirzymi kłami w innych, żeby ugryźć, zranić tak, jak on został zraniony. Lata szukając dowodu na to, że temu komuś, co odszedł los zapłaci za wyrządzone nietoperzowi krzywdy. Zemsty szuka. Sprawiedliwości szuka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz