wtorek, 13 marca 2012

A po co mi te pióra?

I wezwała baba Pana przed oblicze swoje babskie i narzekać jęła była, jak opętana: Orła chciałam, Panie mój, orła! A co mam? Lelujka jakiegoś, kapcia z przydeptaną piętą! Zrób coś Panie mój, bo patrzeć już na tego nielota nie mogę! Oklapłe to siedzi na grzędzie, osowiałe. W ust korale nie wpija się z radością, za włosy do jaskini nie ciągnie. Co nie powiem, to "tak jest kochanie" odpowiada! Inicjatywy mu brak, rozlazłe to takie i nawet piany z pyska nie potoczy, jak wałkiem przyłożę.
I kazał Pan usiąść babie na tyłku babskim i film jej puścił, klatka po klatce, dzień po dniu. A w filmie zobaczyła baba orła pięknego, młodego u swojego boku. I obejrzała nadąsana baba, jak codziennie wyrywa orłu po jednym piórku, po jednym pazurze. Smarował się orzeł początkowo maścią na porost piór, martwił się, że goluśki nie będzie wyglądał atrakcyjnie. Zaczęła więc wyrywać szybciej i skuteczniej, żeby nie odrosły. Nie mogła przecież pozwolić, żeby poleciał gdzieś bez niej. Jej orzeł i bez niej nigdzie latać nie będzie!
I zadumała się baba film obejrzawszy i poszła ostatnie pióra orłu wyrwać. Na wszelki wypadek jeszcze skrzydła podcięła mu była. Nielot, bo nielot, ale przynajmniej nie lata po obcym niebie.

1 komentarz:

  1. Ot, głupia baba - dostała orła a zrobiła z niego lelujka...A swoją drogą, czemu te orły się na to godzą?

    OdpowiedzUsuń